Zbigniew Ziemianek od roku inwestuje w środek wypoczynkowy nad zalewem Janowice. Teraz nadzór budowlany kazał mu rozebrać wszystkie budynki. Przedsiębiorca ma pretensje do gminnego urzędnika, który wprowadził go w błąd. Ten twierdzi, że obiecał tylko przymknąć oko.
Budowę drewnianego baru Ziemiankowie konsultowali z urzędnikami gminy Janowiec, od której wydzierżawili zalew. - Rozmawialiśmy z panem Zawadą, który stwierdził, że jeżeli budowla nie ma podpiwniczenia, śmiało możemy ją stawiać, bo nikt się nie przyczepi - relacjonuje Zbigniew Ziemianek.
Jednak ktoś się przyczepił. A konkretnie inspektorat nadzoru budowlanego. Podczas rutynowej kontroli kąpielisk inspektor wykrył, że istniejący plan zagospodarowania zalewu nie przewiduje tam żadnych budowli. Zagroził karą, jeśli dzierżawcy ich nie rozbiorą.
Przedsiębiorcy zastosowali się do zaleceń - z ośrodka prawie nic nie zostało. - W gminie kazano nam czekać. Kiedy plan zagospodarowania zostanie zmieniony, będziemy mogli budować na nowo, ale po drugiej stronie zalewu. Każą nam wszystko zaczynać od początku. Tylko skąd na to wszystko brać wziąć pieniądze? - zżyma się pan Zbigniew.
Urzędnik, który kontaktował się z Ziemiankami, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Mówiłem tylko, że my będziemy przymykać oko, na to, co tam robią. To nie my wydajemy pozwolenia na budowę - mówi Henryk Zawada z Urzędu Gminy Janowiec.
Według wójta Janowca, przedsiębiorca musi się uzbroić w cierpliwość. - Na wiosnę, albo wczesnym latem chcemy zakończyć procedurę zmiany planu zagospodarowania - zapowiada Tadeusz Kocoń.
Ziemiankowie nie zostawią tak sprawy. - Konsultujemy z prawnikiem, czy możemy oskarżyć gminę o wprowadzanie nas w błąd. Przecież nikt teraz nie zwróci nam włożonych w interes pieniędzy - mówi Zbigniew Ziemianek.