Złe traktowanie, brak komunikacji czy wydawanie niezrozumiałych poleceń zarzucają pracownikom Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego wolontariusze pomagający przy obsłudze uchodźców na dworcu PKP w Lublinie. W weekend część z nich na znak protestu zrobiło sobie wolne. – Chcieliśmy dać „wykazać się” urzędnikom – komentują ochotnicy
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiało się sporo uwag dotyczących współpracy z urzędem ze strony wolontariuszy, którzy od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę bezinteresownie pomagają w punkcie informacyjnym na lubelskim dworcu PKP. Przed weekendem część ochotników ogłosiła „urlopy”, a na wewnętrznej grupie na Facebooku pojawiły się apele, by w najbliższych dniach nie przychodzić na dworzec.
– Chcieliśmy dać „wykazać się” urzędnikom. Chodziło o przekazywane przez nas od jakiegoś czasu uwagi dotyczące naszej współpracy z urzędem i tego, w jaki sposób jesteśmy traktowani – mówi Dziennikowi jeden z wolontariuszy, chcący zachować anonimowość. – Nie zawsze były respektowane nasze potrzeby. Dochodziło do sytuacji, w których podczas 11-godzinnego dyżuru zabraniano nam jeść. Pojawiała się też dezinformacja. Często, kiedy pracownicy urzędu zmieniają się na swoich dyżurach, brakuje między nimi komunikacji. Słyszeliśmy komunikaty, że nie możemy przyjmować darów, po czym okazywało się, że nikt nie wydawał takich poleceń – wylicza nasz rozmówca.
Podobne komentarze można znaleźć we wspomnianej grupie na Facebooku. Zarzuty o braku komunikacji pojawiły się chociażby pod poniedziałkową informacją o zakazie przyjmowania od darczyńców używanej odzieży oraz jedzenia przygotowywanego w domu. Część wolontariuszy zwracała uwagę, że problem rozwiązałoby umieszczenie w budynku dworca czytelnych wytycznych.
Mogli czuć się zmęczeni
Agnieszka Strzępka, rzeczniczka wojewody lubelskiego, odnosząc się do sytuacji na dworcu PKP, mówi, że „urlopy”, na jakie w weekend zdecydowała się część pomagających, nie wpłynęły na funkcjonowanie punktu. – Wiele osób, które usłyszały, że wolontariusze potrzebują odpoczynku, zgłosiło się do pracy. Byli też nasi pracownicy, żołnierze obrony terytorialnej, strażacy czy członkowie Legii Akademickiej. Jest zrozumiałe, że osoby, które od początku wojny wykonały tu fantastyczną pracę, mogły czuć się zmęczone – komentuje Strzępka. Rzeczniczka w odniesieniu do części zgłaszanych uwag zaznacza także, że nikt nie wydawał zakazu przyjmowania darów. Jedyne ograniczenia dotyczyły trzymanej tu używanej odzieży, na co uwagę miało zwracać kierownictwo dworca, a chodziło o „względy bezpieczeństwa” oraz kanapek czy gotowych posiłków. Te mogą być dostarczane jedynie przez firmy prowadzące działalność gastronomiczną. – Bierzemy odpowiedzialność za osoby, którym udzielamy pomocy. Zależy nam na tym, żeby produkty, które im przekazujemy, były dla nich bezpieczne. Dlatego prosimy, aby osoby indywidualne, jeśli chcą pomóc, przynosiły jedynie artykuły spożywcze, które są fabrycznie zapakowane – wyjaśnia Strzępka.
Wczoraj wieczorem wolontariusze spotkali się z wojewodą. Podczas spotkania miały być omawiane zasady współpracy i zgłaszane przez nich uwagi. Jak usłyszeliśmy od rzeczniczki, wojewoda ma odnieść się do tych rozmów podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
Spotkanie z wojewodą
Lubelski Urząd Wojewódzki zapowiada też zmiany w funkcjonowaniu punktów informacyjnych dla uchodźców w naszym regionie, w tym tego na lubelskim dworcu. Za ich prowadzenie mają odpowiadać teraz podmioty wyłonione w ogłoszonym w ubiegłym tygodniu postępowaniu. – Zmiany wynikają z potrzeb sygnalizowanych przez organizacje pozarządowe oraz indywidualnych wolontariuszy – przyznaje rzeczniczka.
Przed tygodniem na stronie Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego opublikowano ogłoszenie o możliwości wsparcia m.in. dla organizacji pozarządowych działających na rzecz obywateli Ukrainy. Wsparcie można dostać na okres od 1 do 24 kwietnia. Wiadomo, że na ten cel ma zostać przeznaczonych 7,2 mln zł. Najwięcej – 2,48 mln zł – trafi na wyposażenie i funkcjonowanie punktów informacyjnych przy przejściu granicznym w Dorohusku i dworcu kolejowym w Chełmie. 2,41 mln zł to kwota zarezerwowana dla punktów przy przejściu w Hrebennem. Dla punktów przy przejściach w Dołhobyczowie i Zosinie przewidziano 1,73 mln zł. Mniejsze kwoty trafią do punktów oddalonych od granicy: chodzi o MOP w Markuszowie przy trasie S-17 (411 tys. zł) oraz o dworzec kolejowy w Lublinie (176 tys. zł).