Rozmowa z Grzegorzem Kolkiem z Lublina.
• Czy to pan ubrał figurkę koziołka na lubelskim deptaku w koszulkę z napisem „Konstytucja”?
– Tak, to ja.
• Zaplanowana akcja?
– Nie, to był impuls, nie planowałem tego.
• Dlaczego pan to zrobił?
– Z jednej strony KOD prowadzi zorganizowane działania, ale też od 2,5 roku każdy robi to co czuje, że powinien robić. Konstytucja to nie jest zestaw przypadkowych liter. To najwyższa wartość.
Nie zdziwiłbym się jednak gdyby ktoś się czepiał, że zbezcześciłem… koziołka. Jak sobie pomyślę, że zostanę kombatantem przez bawełnę, to mi naprawdę wstyd… Niedługo przeskoczymy Pomarańczową Alternatywę. A pani jak się czuje dzwoniąc i pytając o koszulkę na koziołku?
• Reakcje przechodniów?
– Super pozytywne. Najpierw jedna rodzina zrobiła sobie zdjęcia, potem kolejna. Ktoś podszedł i zapytał co to za akcja, czy to na poważnie. A potem zobaczyłem, że ktoś tę koszulkę zrywa. Pogoniłem. Była porwana, ale nie na napisie, więc założyłem z powrotem i przysiadłem popatrzeć. Byłem ciekawy, czy ktoś znów się nie będzie nad koszulką znęcać, czy służby zareagują. Z pół godziny tak posiedziałem, nie mogłem poświęcić całego dnia. Nikt więcej nie próbował koszulki zdzierać. Wręcz przeciwnie – podobało się.
• Czy zgadza się pan być cytowanym z nazwiska?
– Tak. W końcu umieściłem zdjęcie koziołka w koszulce na moim Facebooku z adnotacją #ToJaUbrałemPomnik. Jedyne czego się obawiam, to „sławy” spowodowanej takim drobiazgiem, nie organów ścigania.