Nie trzeba mieszkać w Lublinie, by startować do Rady Miasta. W praktyce by kandydować lub głosować może wystarczyć oświadczenie, że wynajmuje się tu mieszkanie.
Inaczej jest z kandydatem z pierwszego miejsca listy Ruchu Narodowego w okręgu VI (Abramowice, Dziesiąta, Wrotków, Zemborzyce), który otwarcie przyznaje się do mieszkania poza Lublinem. W materiałach, do których odsyła w internecie Ruch Narodowy czytamy, że "7 lat temu przeprowadził się na wieś”, w sieci ogólnie dostępne jest też jego CV z adresem w gminie Krzczonów.
- Czym innym jest bycie mieszkańcem, a czym innym formalna przesłanka figurowania w stałym rejestrze wyborców gminy - mówi sędzia Artur Orłowski, przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej. - Sprawdzaliśmy wszystkich kandydatów i wszyscy, których zarejestrowaliśmy, spełniają ten warunek.
Do rejestru wyborców automatycznie trafiają ci, którzy na stałe są zameldowani na terenie danej gminy, w tym przypadku Lublina. I tak jest z "jedynką” narodowców. - Mam meldunek przy Drodze Męczenników Majdanka, jest tam moje rodzinne mieszkanie. Pomieszkuję tam, ostatnio spałem tam bodaj tydzień temu - mówi sam kandydat.
- Można przedstawić meldunek czasowy, zaświadczenie o pracy w Lublinie, zaświadczenie o studiowaniu, tytuł prawny do lokalu lub oświadczenie, że wynajmuje się mieszkanie - wylicza Beata Krzyżanowska, rzecznik Ratusza.
Prezydent musi rozpatrzyć wniosek w ciągu trzech dni i zgodnie z Kodeksem wyborczym ma obowiązek sprawdzić, czy dana osoba "spełnia warunki stałego zamieszkiwania na terenie gminy”.
- Może nawet przeprowadzić wizję lokalną, rozmawiać z sąsiadami, może też działać na podstawie dostarczonych dokumentów, może prosić np. deklaracje podatkowe składane przez wyborcę - wyjaśnia Tokaj.
A jak sprawdza się w Lublinie? - Trzy dni to za mało na wizję lokalną - odpowiada Krzyżanowska. - Opieramy się na złożonych dokumentach.
W tym roku do rejestru dopisały się 122 osoby, z czego 53 od września.