Nie Anglia czy Niemcy, ale Rosja i Ukraina to teraz najbardziej kuszące rynki pracy dla specjalistów z naszego regionu. Menedżerowie, inżynierowie i informatycy mogą tam zarobić nawet kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie. Ofert nie brakuje.
Przedsiębiorstwo TeamDress, producent odzieży roboczej, szuka szefa produkcji do swojego zakładu na Ukrainie. Wymagania: doświadczenie w pracy na podobnym stanowisku i dobra znajomość języka obcego. Pensja? Od kilku tysięcy dolarów wzwyż.
- Chętnie zatrudnimy kogoś z Lubelszczyzny. Przecież to region położony najbliżej ukraińskiej granicy - mówi Andrzej Wieczorkowski z CH2M. - Teraz szukamy do pracy na Ukrainie. Wcześniej zatrudniliśmy też inżynierów i menedżerów do pracy w Rosji.
Oferty pracy ze Wschodu dotyczą głównie wykwalifikowanych pracowników: menedżerów, inżynierów, informatyków, handlowców. - O podstawowych pracowników budowlanych czy mechaników tam nietrudno - dodaje Gawrońska. - Poszukiwani są przede wszystkim wysokiej klasy specjaliści. A tych można przyciągnąć za wschodnią granicę wysokimi zarobkami.
Jednak wielu menedżerów czy inżynierów ciągle boi się wyjazdu do Rosji czy na Ukrainę. - W naszym kraju funkcjonuje negatywny stereotyp Wschodu. To niektórych odstrasza - tłumaczy Wieczorkowski. - Inni nie mogą wyjechać, bo nie znają wystarczająco dobrze języka rosyjskiego. A to jeden z najważniejszych warunków.
Między innymi dlatego na Lubelszczyźnie wraca moda na naukę rosyjskiego. Jeszcze kilka lat temu na filologię rosyjską na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie było mniej kandydatów niż miejsc. W tym roku o jedno miejsce walczyły już ponad cztery osoby. A na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim od roku działa szkoła podstaw prawa ukraińskiego. Teraz uczy się w niej ponad sto osób. Od nowego roku akademickiego słuchaczy ma być jeszcze więcej.