O zmianach w komunikacji jakie przyniosły ze sobą media społecznościowe, o kulturze i przyszłości Polski rozmawiali w sobotę w lubelskiej Galerii Labirynt muzyk Zbigniew Hołdys i były dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn.
Dyskusja odbyła się w ramach organizowanych przez Platformę Obywatelską spotkań Klubu Obywatelskiego. Prowadząca rozmowę posłanka Joanna Mucha pytała m.in. o przyszłość Polski w najbliższych latach.
Zbigniew Hołdys zaznaczył, że nie potrafi udzielić odpowiedzi na takie pytanie. – W Polsce może się stać wszystko. Może dojść do wojny domowej. Ktoś o tym myśli? To strasznie brutalna myśl jest. Nikt tego nie chce i prawdopodobnie nikomu się to nie wydaje możliwe ale na kilka dni przed II wojną światową moja mama też była przekonana, że to są tylko czcze pogróżki – powiedział Hołdys.
W kontekście ewentualnych zagrożeń zewnętrznych dla Polski muzyk skrytykował umiejętności polskiego rządu co do możliwości poradzenia sobie w takiej sytuacji.
– Za chwilę się może okazać, że powstanie nowa rzeczywistość, np. pan Putin zwariuje i uzna, że jednak trzeba jakieś terytoria zająć dla jego bezpieczeństwa. Coś trzeba będzie zrobić i ja sobie nie wyobrażam tego rządu, że on będzie w stanie coś zrobić, bo ten rząd jest w stanie spróbować ujarzmić własny naród, ale toczyć spór ze światem? Brakuje mu kompetencji – powiedział Hołdys.
Według Pawła Potoroczyna współczesna Polska cierpi na deficyt szacunku, dumy, wstydu i ironii. – Nikt niczego nie szanuje. Nie szanujemy rozumu, praw ekonomii, autorytetów – wyliczał Paweł Potoroczyn. – Przecież to była enklawa dumnych ludzi. Dumnych z historii, kultury, miejsca w Europie. Z tego niekwestionowanego sukcesu. I co się stało z tą dumą? – pytał.
Deficyt wstydu? – Naprawdę nikt się niczego nie wstydzi. Ani kłamstwa, ani grubiaństwa, ani brutalności, ani swastyk na murach, ani kiboli na stadionach, ani zwykłego kure....a – powiedział Potoroczyn.
Jego zdaniem odpowiedzią na te deficyty powinny być inwestycje w edukację i kulturę. – Te dwie rzeczy są w stanie obronić duszę polską przed jej własnymi demonami – stwierdził.
W trakcie dyskusji pojawił się też temat nienawiści w internecie i mediach społecznościowych, brutalizacji języka i tego, że to podoba się coraz większej rzeszy ludzi.
– Jaka jest gwarancja, że debilizacja świata nie wygeneruje debila na przywódcę kraju. Przecież Donald Trump jest w tej chwili najlepszym dowodem na to, że tak się może zdarzyć i demokracja go nadal chce – powiedział Hołdys, który dodał, że ludziom prezentowane przez niego zachowania przypadają do gustu. Jako przykład na polskim podwórku podał Kubę Wojewódzkiego, który w programie telewizyjnym typu talent show „poniewierał” słownie jego uczestników. – I Kuba został idolem. Ludzie mu powiedzieli, że jest fenomenalny, fantastyczny – powiedział Hołdys.
W sobotnim spotkaniu wzięli udział głównie działacze i sympatycy Platformy Obywatelskiej. Była też m.in. była posłanka SLD i SDPL Izabella Sierakowska, która zwróciła się ze wskazówką bezpośrednio do członków PO: – Nie da rady zrobić wszystkiego z PSL-em, to powinniście mieć na uwadze wszyscy.
Jej uwaga o byłym koalicjancie Platformy wzbudziła wesołość na sali.
– Dzisiaj się tłumaczy Joasia (Mucha – przyp. red), że Platforma nie zrobiła tego czy tamtego. Bo nie mogli. Bo mieli na karku PSL i szyję związaną PSL-em – dodała Sierakowska.
Co ciekawe, sobotnie spotkanie Klubu Obywatelskiego mogło nie dojść do skutku, albo odbyć się w okrojonym składzie. Zbigniew Hołdys jeszcze w piątek pisał na Twitterze, że zaproszono go do Lublina, ale nie sądził że jest to spotkanie organizowane przez Platformę Obywatelską: „Nie wziąłbym w tym udziału, gdybym wcześniej wiedział. Huczne fety polityczne jakiejkolwiek partii mnie nie interesują”. Ostatecznie jednak do Lublina przyjechał.