Znany lubelski prawnik pożyczał od znajomych po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy. Nigdy ich nie oddawał. Proces w środę nie ruszył, bo mecenas się rozchorował.
- Zebrało się ponad 100 tys. zł - szacuje Łozak. On tak kombinował, żeby zyskać wiarygodność. Później zrywał kontakt, zmieniał telefony a nawet mieszkania.
Wojciech W. miał oszukiwać swojego kolegę od 2011. Najpierw pożyczył 15 tys. zł na naprawę komina. Później podobną kwotę na rozkręcenie własnego biznesu. Chociaż nie zwracał gotówki, dostał jeszcze 74 tys. zł. Pieniądze miał przeznaczyć na spłatę innych długów. Zapewniał Łozaka, że w zamian za pożyczki zrobi go współwłaścicielem jednej ze swoich nieruchomości. Mężczyzna od dwóch lat czeka na zwrot pieniędzy.
Podobny kłopot ma Marcin Żołnierowicz, szkolny kolega Wojciecha W. Na interesach z dawnym przyjacielem stracił 90 tys. zł.
- Najpierw poprosił mnie o 30 tys. zł na rozwój biznesu - wspomina Żołnierowicz. - Po dwóch miesiącach pożyczyłem mu taką samą sumę. Jesienią 2012 roku dostał ode mnie kolejne 30 tys. Powiedział, że sprzeda mi swoją kancelarię przy ul. Kołłątaja. To miała być zaliczka.
Wojciech W. nie pojawił się jednak u notariusza, a później przestał odbierać telefony. - Ostatnio kontaktowaliśmy się jakieś dwa lata temu. Zapewniał, że będzie się starał oddać pieniądze - dodaje Żołnierowicz. - Z moich ustaleń wynika, że jego długi to obecnie jakieś 4 mln zł.
Znajomi prawnika stracili cierpliwość, a sprawą zajęła się prokuratura. Jesienią ubiegłego roku skierowała do sądu akt oskarżenia. Dawni koledzy Wojciecha W. występują w procesie jako oskarżyciele posiłkowi.
Proces mecenasa miał rozpocząć się w środę w Sądzie Rejonowym Lublin - Zachód. Prawnik nie stawił się jednak na rozprawie. Przesłał zaświadczenie od lekarza sądowego, z którego wynika, że jest chory i do końca tygodnia musi się leczyć. Termin kolejnej sprawy wyznaczono na koniec lutego.
Możliwe, że wkrótce Wojciech W. pożegna się z zawodem adwokata. Już w ubiegłym roku został zawieszony przez Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Lublinie. We wrześniu ten sam sąd wyrzucił go z zawodu.
Spraw podobnych do historii Łozaka i Żołnierowicza pojawiło się bowiem znacznie więcej. Prawnik miał nie tylko wyłudzać pieniądze od znajomych, ale i oszukiwać klientów. Pokrzywdzeni twierdzą, że brał gotówkę za czynności, których nigdy nie wykonał.
Wojciech W. odwołał się od wyroku sądu zawodowego. Na tyle skutecznie, że jego sprawa zostanie ponownie rozpatrzona. Wyższy Sąd Dyscyplinarny w Warszawie zajmie się nią 7 lutego. Jednak do tego czasu mecenas może przyjmować kolejne sprawy i reprezentować swoich klientów. Jeśli w sprawie karnym zostanie uznany winnym wyłudzeń, grozi mu do 8 lat więzienia.