Wczoraj rano znów doszło do kolizji na rondzie im. metropolity Piotra Mohyły
w Lublinie.
We wtorek opisywaliśmy komunikacyjny horror na rondzie im. metropolity Piotra Mohyły. Zbiegają się tu bardzo ruchliwe ulice: Ruska, Podzamcze i Lwowska. Kierowcy i policjanci mówią jednogłośnie: oznakowanie musi być bardziej czytelne, tak aby kierowcy nie przegapiali momentu, że zbliżają się do ronda.
- Do stłuczek dochodzi, bo kierowcy nie czytają znaków. Lublinianie znają to miejsce i jeżdżą na pamięć. Ale ludzie z innych miast biorą to rondo za zwykłe skrzyżowanie i wymuszaj pierwszeństwo. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłyby duże czytelne poziome znaki ostrzegawcze - mówi Arkadiusz Kalita z Wydziały Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Pokonanie ronda metropolity Mohyły przypomina balansowanie nad przepaścią.
Chwila nieuwagi i blacharz z lakiernikiem mają zajęcie. - Zawsze, gdy przejeżdżam przez to rondo, zwalniam. I rozglądam się czy jakiś szaleniec nie szarżuje w moją stronę przekonany, że ma pierwszeństwo przejazdu. Zwłaszcza ci jadący z góry ulicy Podzamcze i od strony ronda pod Zamkiem w ulicę Podzamcze. Już nieraz ostrożność uratowała mnie i mój samochód - mówi Tomasz Mazur, kierowca z Lublina.
Kierowcy jasno mówią - potrzebne jest bardziej czytelne oznakowanie. - Jak tylko warunki atmosferyczne pozwolą, to w pierwszej kolejności odnowimy oznakowanie poziome na rondzie Mohyły i Dmowskiego. Myślę, że zdążymy przed początkiem maja - mówi Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Dróg i Mostów w Urzędzie Miejskim w Lublinie. Janicki dość sceptycznie odnosi się do zainstalowania np. tarek ostrzegawczych na dolotach do ronda. - Na pewno przeanalizujemy kwestię dodatkowego oznakowania. Nie mogę jednak powiedzieć, kiedy podejmiemy konkretne decyzję. Jak zwykle zależy to od dostępnych środków w budżecie miasta - dodaj‑ dyrektor Janicki.
Tymczasem większość internautów uważa, że sytuacja na rondzie to... wina kierowców. Piszą w komentarzach, że kierowcy muszą po prostu czytać znaki.
Część jednak uważa, że przydałoby się dodatkowe oznakowanie, aby kierowcy spoza Lublina nie tracili głowy.
Do sprawy wrócimy.