Zanosi się na podwyżki czynszów naliczanych poradniom medycznym, które działają w miejskich budynkach. Ratusz tłumaczy, że obecne stawki są zbyt niskie, by miasto mogło remontować obiekty.
– Ucinanie głowy nie jest lekarstwem na łupież – przekonywał miejski radny Jacek Gallant, gdy w 2004 r. Rada Miasta dyskutowała nad likwidacją Zakładu Opieki Zdrowotnej.
Prowadzona przez miasto sieć przychodni sama wymagała leczenia, bo koszty jej działalności przekraczały wartość kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ówczesny prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski uznał, że lekarstwem dla ZOZ będzie jego likwidacja. Radni zatwierdzili ten pomysł.
Postanowiono też, że budynki przychodni zostaną wynajęte na preferencyjnych warunkach lekarzom i zawiązanym przez nich spółkom.
Dziś w Lublinie jest 19 takich budynków. Miasto wynajmuje je 79 firmom z branży opieki zdrowotnej.
Czynsz za niski na remont
– Najniższa stawka za najem lokali dla podmiotów z tej branży wynosi 7,15 zł/mkw., a najwyższa 16,64 zł/mkw. Chodzi o lokale oddane w najem w trybie bezprzetargowym – wylicza Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Tam, gdzie o stawce czynszu decydował wolny rynek, czyli przetarg, najniższa stawka wynosi niewiele ponad 8 zł za mkw., a najwyższa niemal 111 zł za mkw. – Każdego roku stawki waloryzowane są o wskaźnik wzrostu cen towarów i usług ogłaszany komunikatem prezesa GUS. Wyjątkiem był rok ubiegły i obecny, czyli okres pandemii.
– Te czynsze muszą ulec korekcie, bo przy takich stawkach nie mogę wymagać od Zarządu Nieruchomości Komunalnych, żeby wykonywał remonty – oświadczył na niedawnym spotkaniu z mieszkańcami Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina.
Na wyższe opłaty nas nie stać
– Przy obecnym poziomie finansowania świadczeń medycznych przez NFZ jakiekolwiek podwyżki czynszu mogą okazać się pierwszym krokiem do całkowitego przechodzenia na świadczenia prywatne. Dotychczasowa działalność przestanie się po prostu bilansować, bo 99 proc. naszych świadczeń jest aktualnie finansowanych przez fundusz – stwierdza Joanna Basiak-Pastucha, prezes spółki Lekarze Specjaliści, do której należą przychodnie mieszczące się w miejskich budynkach przy ul. Odlewniczej i Wallenroda. – Ponadto za wszystkie remonty, które do tej pory wykonaliśmy i wykonujemy w tych lokalach, czy np. montaż windy w przychodni przy Wallenroda, płacimy z własnych środków. Miasto nie powinno nas dodatkowo obciążać, tym bardziej, że od nowego roku szykują się podwyżki prądu i innych mediów.
Do remontów się nie palą
Tymczasem Ratusz twierdzi, że miasto ma problem z namawianiem spółek lekarskich do tego, by wyłożyły przynajmniej część pieniędzy potrzebnych na wyposażenie przychodni w windy.
– Zaproponowaliśmy aby te podmioty, ze względu na fakt, iż często prowadzą działalność o charakterze komercyjnym, bardziej aktywnie włączyły się w utrzymanie budynków, w których wynajmują lokale – przyznaje rzecznik ZNK. – Chodziło głównie o wyposażenie tych obiektów w dźwigi. Nie spotkało się to jednak z aprobatą tych podmiotów i zainteresowanie było praktyczne zerowe.