Wokół budowy drogi S17 w rejonie Garbowa kwitła szara strefa. Można było taniej kupić paliwo, piasek i kamień tłuczeń. Policjanci rozbili trzy szajki, które zajmowały się kradzieżami na dużą skalę
– Pokazał 16 działek, na które wywiózł kradzione kruszywo – mówi policjant z komisariatu w Niemcach, który prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Policja weszła na posesje amatorów tanich materiałów, ale to dopiero początek ich kłopotów, bo mogą odpowiadać za paserstwo.
Pierwsze sygnały o kradzieżach pojawiły się przed dwoma miesiącami. Według policjantów, działały tam trzy szajki, z których dwie były powiązane z zatrudnionymi przy budowie kierowcami. Najpierw wpadli dwaj mężczyźni, którzy kradli paliwo z ciężarówek. Zostali aresztowani.
W bardziej zorganizowany sposób działał 30-letni Jacek M. Z ustaleń policji wynika, że kontaktował się z kierowcami, którzy mieli nadwyżkę paliwa w swych pojazdach. Podawali mu, gdzie je zostawiają i ile litrów może zabrać bez wzbudzania podejrzeń. Ubrany w odpowiednią kamizelkę wchodził na plac budowy.
– Kradł przy aprobacie 60-letniego Józefa S., stróża dozorującego teren bazy. Z naszych informacji wynika, że dostawał pieniądze od każdej okradzionej ciężarówki – mówi Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policjanci zatrzymali również 42-letniego Wiesława L., który odbierał kradzione paliwo i sprzedawał po niższej cenie. Analizują teraz, z którymi kierowcami Jacek M. kontaktował się telefonicznie.
W poniedziałek wpadł na gorącym uczynku 22-letni Tomasz M., kierowca ciężarówki. Wjechał na podwórko kolegi. Policjanci wkroczyli, gdy wypompowywali paliwo ze zbiornika. Tomasz M. przyznał, że kradł tak od początku września br. Około 20-kronie zlewał je do 30-litrowych kanistrów. Dodał, że kradł również tłuczeń i piasek. Ponad 30 razy 15-tonową wywrotką wywoził je na prywatne posesje. Za jedną dostawę dostawał od 200 do 500 zł.
Poszkodowanymi są firmy budujące drogę. – Kradzieże nie są dokonywane na szkodę skarbu państwa – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Na nasz stan trasa przechodzi po jej przyjęciu.
– Mamy zabezpieczenia przed kradzieżami, ale nie posiadamy takich możliwości, jak policja – mówi Andrzej Szkułat, dyrektor regionu środkowowschodniego Mota-Engil, wykonawcy trasy. – Cieszymy się z jej sprawnego działania.