Na parkingach opanowanych przez oszustów mają się pojawić kamery. W ten sposób Ratusz chce odstraszyć osoby,
smaga@dziennikwschodni.pl
Pan Rysio spod Galerii Centrum miał wyjątkowego pecha. Na początku grudnia zainteresował się nim policyjny patrol. - Mężczyzna miał przy sobie około 50 przerobionych biletów parkingowych. Został mu postawiony zarzut usiłowania oszustwa i podrobienia dokumentów. Grozi mu 8 lat więzienia - informuje Agnieszka Kwiatkowska z Komendy Miejskiej Policji. Tego samego dnia, obok kościoła Ojców Kapucynów w podobny sposób wpadł pan Marek. I też grozi mu odsiadka. - To pierwsze przypadki, gdy działalność fałszywego parkingowego została zakwalifikowana jako przestępstwo - podkreśla Kwiatkowska. Wcześniej, o ile parkingowi odpowiadali przed sądem, to tylko za wykroczenie, jakim jest prowadzenie działalności gospodarczej bez zezwolenia.
Dotychczas nikt nie wynalazł w Ratuszu skutecznego sposobu na walkę z naciągaczami. Mniej lub bardziej trzeźwi krążą koło miejsc do parkowania i sprzedają bilety. Później odbierają je od kierowców, a bilet z odzysku sprzedają ponownie. Biznes się kręci, a miejska kasa traci.
- W ubiegłym roku do kasy miasta trafiło około 450 tysięcy złotych z biletów parkingowych - mówi Mirosława Puton, dyrektor Wydziału Budżetu i Księgowości w Urzędzie Miasta. - Ile zarobili parkingowi? - Nie mam pojęcia i trudno jest mi to szacować - odpowiada.
Policzyliśmy sami.
W Lublinie jest 655 miejskich płatnych miejsc postojowych. To znaczy każde z nich zarabia dla miasta... 13 złotych tygodniowo. Czyli od poniedziałku do piątku, jak śródmieście długie i szerokie, na każdej miejscówce zatrzymuje się jeden samochód i stoi tam godzinę!
Policja tłumaczy, że ściganie oszustów nie jest łatwe. - Kierowcy, którzy im płacą, machają na to ręką i nie chcą z nami współpracować - wyjaśnia Kwiatkowska.
Ale Ratusz znalazł nowy sposób. - Na parkingach najbardziej obleganych przez oszustów chcemy zamontować kamery. Nie na stałe, ale na kilka tygodni, może miesięcy. Po to, żeby odstraszyć tym pseudoparkingowych - mówi Jerzy Ostrowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta. - Po prostu musimy ich zamęczyć. Tak, żeby im się nie opłacało stać. Kamery będziemy przewieszać z miejsca na miejsce.
Podłączenie kamer nie będzie trudne. - Mamy łącza radiowe, umożliwiające uruchomienie trzech kamer niemal od ręki - zapewnia Grzegorz Hunicz, dyrektor Wydziału Informatyki i Telekomunikacji w Urzędzie Miasta.
Dzisiaj o nowej metodzie walki z oszustami magistrat ma rozmawiać z policją i Strażą Miejską.