Rozpoczął się ponowny proces księdza z Lublina, oskarżonego o jazdę po pijanemu. Duchowny miał jechać przez lubelską dzielnicę LSM, mając w organizmie ponad 2 promile alkoholu. Według świadków, o mało nie doprowadził do wypadku.
Sprawą duchownego zajmuje się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Poprzednie postępowanie było bliskie zakończenia. Do przesłuchania pozostało tylko dwóch świadków. Sędzia prowadząca sprawę przeszła jednak w stan spoczynku. To oznacza konieczność powtórzenia całego procesu od nowa.
Sprawa dotyczy wydarzeń z lutego 2016 r. Piotr W. z Lublina jechał wówczas z żoną i dzieckiem ul. Filaretów. Duchowny miał wyjechać swoim audi z ul. Radości.
– Nawet nie zwolnił. Wjechał mi tuż przed maskę, musiałem uciekać na lewy pas – relacjonował w sądzie Piotr W. – Potem zatrzymaliśmy się na chwilę. Kierowca audi wyglądał, jakby nie wiedział, co się dzieje.
Piotr W. jechał później ul. Zana. – Widziałem w lusterku wstecznym, że ma problemy z utrzymaniem toru jazdy – zeznawał świadek.
Mężczyzna pojechał za kierowcą audi, który dotarł na ul. Skierki i wszedł do budynku miejscowej plebanii. Drzwi otworzyła mu gospodyni. Po chwili na miejsce dojechali policjanci, których wezwał Piotr W. – Dzwonili i pukali, ale nikt nie reagował. Dopiero po 10 minutach otworzyła im ta sama kobieta, która wpuszczała kierowcę audi – relacjonował Piotr W. – Początkowo twierdziła, że „wydaje się jej, że księdza nie ma”.
W końcu duchowny zszedł do mundurowych. Piotr W. nie miał wątpliwości, że to ten sam człowiek, który prowadził audi. Ksiądz miał być pod wyraźnym wpływem alkoholu. – Twierdził, że to nie on prowadził, tylko siostrzeniec, który właśnie wyszedł z plebanii – wspominał Piotr W.
Podczas jednej z rozpraw do prowadzenia auta przyznał się kolega duchownego. Z jego relacji wynikało, że świadkowie mogli ich pomylić. Ci jednak przekonywali, że za kierowcą na pewno siedział ksiądz. Badanie trzeźwości przeprowadzone po zdarzeniu wykazało, że miał on 2,2 promila alkoholu w organizmie. Za prowadzenia po pijanemu grozi mu do 2 lat więzienia.