Trzej chłopcy, których wskazała zgwałcona uczennica, chodzą do różnych klas i nie znają się. Jednego w dniu zdarzenia w ogóle nie było w szkole.
Dyrektorka napisała w piśmie do obu instytucji, że szkolny monitoring nie zarejestrował zdarzenia, o którym mówi 12-latka. Ta zeznała na prokuraturze, że do gwałtu miało dojść we wrześniu w jednej ze szkolnych toalet. Wspomniała też o zaroślach przed szkołą. A jako sprawców gwałtu wskazała na trzech uczniów ze starszej klasy.
Tyle, że – jak pisze dyrektorka w oświadczeniu – wskazani chłopcy nie chodzą do jednej klasy i się nie znają. A jednego z nich w dniu zdarzenia nie było w szkole.
Dyrektorka rozmawiała w tej sprawie z nauczycielami, uczniami (m.in. wskazanymi przez dziewczynkę) i ich rodzicami. Ci ostatni są oburzeni. I nie wykluczają skierowania do sądu sprawy o pomówienie.
– Sytuacja jest tak skomplikowana, że może ją rozstrzygnąć jedynie sąd – mówi Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty.
Podobnie mówi Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w lubelskim magistracie: – Od oceny tych faktów jest prokuratura i sąd – ucina.