11 lubelskich urzędników jedzie na trzydniową imprezę "Open Days” w Brukseli. Urząd zapewnia, że wszyscy są na miejscu potrzebni.
Oprócz czterech osób, które zajmą się stoiskiem oraz tłumacza, walizki pakuje trzech kierowników z Departamentu Regionalnego Programu Operacyjnego, Marek Kowalski zastępca szefa Departamentu RPO, Bogdan Kawałko, dyrektor Departamentu Polityki Regionalnej oraz jego zastępczyni Dorota Skwarek.
Miasteczko Polskie czynne będzie od 10 do 12 października, przez 8 godzin. Po co więc tylu ludzi? – Ze względu na skalę wydarzenia, jego rangę oraz godziny, w których będzie otwarte, do obsługi regionalnego stoiska niezbędny jest udział kilku osób. Są to osoby, mające wiedzę na temat projektów realizowanych w województwie lubelskim z funduszy europejskich – tłumaczy Beata Górka, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.
A dyrektorzy i kierownicy będą uczestniczyć w spotkaniach i konferencjach towarzyszących imprezie.
– Tegoroczna debata będzie poświęcona przyszłej polityce spójności, w tym nowym programom regionalnym. Nie wyobrażamy sobie, aby w tych rozmowach zabrakło przedstawicieli woj. lubelskiego, zajmujących się zarówno zarządzaniem obecnego RPO, jak i kontrolą oraz realizacją unijnych projektów na Lubelszczyźnie – stwierdza rzecznik.
I zapewnia: – To nie jest wyjazd turystyczny, tylko ważne wydarzenie promocyjne i dotyczące funduszy, jakie w przyszłym budżecie UE przekaże m.in. naszemu regionowi.
Koszt urzędowej delegacji – bilety lotnicze, hotel (także dla pięciu beneficjentów RPO), wyżywienie – to 98 720 zł.
– To za duża reprezentacja. Jeśli jedzie dyrektor departamentu, to po co jego zastępczyni? Wystarczą osoby do obsługi stoiska, marszałek i merytoryczny dyrektor. Bo teraz wygląda jakby jedna osoba miała czytać, druga notować, a trzecia rozmawiać – stwierdza Marek Wojciechowski, radny wojewódzki z PiS.
– Dyrektorzy mają za zadanie wymienić się doświadczeniami z przedstawicielami innych regionów, podpatrzeć dobre pomysły, które będą mogli wykorzystać przy tworzeniu nowego regionalnego programu operacyjnego - tłumaczy Krzysztof Hetman marszałek województwa.
– Z naszego urzędu jedzie siedem osób – informuje Wiesław Bek z podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego. Aż 19 urzędników wysyła UM Warmińsko-Mazurskiego. – Ponad połowę kosztów pokrywa Unia – tłumaczy Łukasz Bielewski z UM w Olsztynie.
– Fundusze unijne to też pieniądze podatników i trzeba o tym pamiętać przy ich wydawaniu – podkreśla Wojciechowski.