W terminalu na lotnisku w Świdniku nie będzie można palić papierosów a władze portu lotniczego chcą tam wpuścić spalinowy szynobus – oburza się nasz internauta.
Jednak – zauważa nasz internauta – na stronie PKP PLK informującej o przetargu w punkcie "Wymaganie ogólne” napisano:
"Dla zapewnienia rozwiązań zgodnych z przepisami i wiedzą techniczną należy przyjąć następujące warunki techniczne toru dojazdowego: linia znaczenia miejscowego, jednotorowa, niezelektryfikowana”.
– Wynika z tego – pisze "Pele” – że zamawiający przejazdy planuje wjeżdżać do wnętrza w pełni zadaszonego terminalu pojazdem spalinowym.
I dodaje: W zamkniętym terminalu, niezależnie od systemu wentylacji nie wolno nawet palić tytoniu. Tymczasem ktoś chce wpuścić do częściowo zamkniętego pomieszczenia pojazd produkujący tyle gazów wylotowych (CO2, tlenki azotu i siarka, bo PKP na olejach bezsiarkowych jeździć nie będzie).
Według "Pelego”, nikt w Europie czegoś takiego nie robi, bo wszystkie lotniska, które mają terminale kolejowe mają je w 100 proc. zelektryfikowane.
Nasz internauta zrozumiałby jeszcze decyzje o pojazdach spalinowych, gdy linia Lublin–Świdnik była niezelektryfikowana. Ale jest i wystarczy postawić na około 2,2 kilometrowym odcinku do terminalu zaledwie 50-60 słupów trakcyjnych. Podniosłoby to koszt o maksymalnie 25–30 proc., wliczając w to koszty podstacji trakcyjnych i niezbędnej elektroniki.
– Natomiast elektryfikacja tego odcinka po tym, jak już on powstanie, to koszty ok. 2-krotnie wyższe niż podczas jego budowy – twierdzi "Pele”.
Co na to władze spółki Port Lotniczy Lublin? – Kwestia wentylacji pomieszczeń, w których zatrzymywać się będą szynobusy, jest uwzględniona w projekcie budowlanym lotniska. Projektanci rozwiązali ten problem – zapewnia Piotr Jankowski, rzecznik Portu Lotniczego Lublin. - Terminal w części dworcowej będzie miał zadaszenie nad peronami, ale nie będzie dachu nad torami - dodaje.