Miód pitny coraz śmielej wkracza na egzotyczne rynki. Lubelski Apis zyskał nowych dystrybutorów w Chinach oraz w Danii.
- Tak szeroki wybór powoduje, że zapominamy o rodzimych produktach. Polskim tradycyjnym alkoholom wciąż brakuje także odpowiedniej promocji i ambasadorów, którzy pokazaliby je światu - mówi Renata Janik z Apisu. Ale to się powoli zmienia.
Spółdzielnia Pszczelarska APIS od kilku lat z sukcesem eksportuje swoje produkty do Niemiec, Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii, a ostatnio również do Hiszpanii i Bułgarii. Coraz większym zainteresowaniem nasze miody cieszą się również na rynkach azjatyckich. Dla odbiorców z tej części świata miód pitny wciąż jest egzotyką, ale interesującą. Lubelski trunek najwięcej zainteresowania wzbudza za Wielkim Murem.
- W Chinach rozwijamy sieć dystrybutorów. Na ostatnich targach spożywczych podpisaliśmy kilka nowych umów. Chińczycy dopiero poznają smak naszego miodu pitnego, ale już mamy sygnały, że nasz trunek spotka się z ciepłym przyjęciem konsumentów - dodaje Renata Janik.
Atutem lubelskich miodów jest wpisanie w 2008 roku czwórniaka, trójniaka, dwójniaka i półtoraka na unijną listę Gwarantowanych Tradycyjnych Specjalności. Pomogło to w debiucie tego napitku w Danii, gdzie spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem.
Apis jest jedną z najbardziej dynamicznych firm regionu lubelskiego. Zdobył wiele prestiżowych nagród. Spółdzielnia założona w 1932 roku została uhonorowana m.in. nagrodą ,,Lubelski Orzeł Biznesu”, a także znakiem ,,Marka Lubelskie”.