Specjalne urządzenia odkażające powietrze zamontowano na próbę w kilku pojazdach MPK Lublin. – Dzięki temu rozwiązaniu niszczone są wirusy, w tym SARS-CoV-2, oraz bakterie, grzyby i pleśnie – podkreśla miejski przewoźnik
Powietrze w wybranych pojazdach komunikacji miejskiej jest odkażane promieniami ultrafioletowymi. – O odpowiednio dobranej długości fali. System wykazuje wysoką skuteczność – podkreśla Weronika Opasiak, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, które jest największym spośród przewoźników obsługujących lubelskie linie autobusowe i trolejbusowe.
Wybijanie wirusów odbywa się w klimatyzatorach zainstalowanych pod sufitem. Właśnie tam umieszczono dodatkowe urządzenia.
– Powietrze z przestrzeni pasażerskiej jest zasysane, następnie UV-C odkażane dzięki promieniowaniu, po czym wraca do pojazdu – wyjaśnia Opasiak. Podkreśla, że taki system nie jest szkodliwy dla ludzi. – Dzięki specjalnym osłonom nie kieruje promieniowania UV-C do przestrzeni pasażerskiej. Może być więc bezpiecznie eksploatowany podczas obecności pasażerów w pojeździe.
Po Lublinie kursuje na razie siedem przegubowców wyposażonych w takie urządzenia. To jeden autobus i sześć trolejbusów.
– Chcemy, by było ich więcej – zapewnia rzeczniczka miejskiej spółki. MPK nie wydało na razie ani grosza na urządzenia. – To na razie testy. Jak dotąd, MPK nie poniosło z tego tytułu żadnych kosztów. Systemy montuje firma Solaris, która w ostatnim czasie dostarczyła do Lublina najnowszej generacji przegubowe trolejbusy kupione przez Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie.
Od czwartku pasażerom komunikacji miejskiej rozdawane są maseczki ochronne. Zajmują się tym, na przystankach, pętlach i w pojazdach niektórych linii, funkcjonariusze Straży Miejskiej oraz pracownicy nadzoru ruchu MPK. – Zależy nam na tym, by wyrobić u naszych pasażerów nawyk zakładania maseczek – tłumaczy Opasiak.
W lubelskiej komunikacji na razie nie wrócą przystanki na żądanie, na których kierowca wypuszczał pasażerów, jeśli wcisnęli guzik „STOP”. Pojazdy wciąż powinny stawać na każdym przystanku. ZTM nie zdecydował się też na włączenie przycisków (tzw. ciepłych guzików) do samodzielnego otwierania drzwi przez pasażerów.
– Z decyzją o przywróceniu ciepłego guzika i przystanków na żądanie byliśmy blisko, ale restrykcje wprowadzone przez władze centralne spowodowały odłożenie jej przynajmniej na te trzy tygodnie obowiązywania nowych zasad – wyjaśnia Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. Dodaje, że obecnie ważne jest, by pasażerowie jak najrzadziej dotykali w pojazdach elementów dotkniętych wcześniej przez inne osoby.