Od soboty za handel na chodnikach grozi nawet 5 tys. zł kary i konfiskata towaru. Sprzedawcy mówią, że dla nich to utrata jedynego źródła dochodu. Nowe przepisy obowiązują na terenach należących do miasta. W takich miejscach handel dozwolony jest tylko na wyznaczonych targowiskach.
– Nie było jeszcze kar. Zależy nam na dotarciu z informacją o wejściu w życie ustawy o zakazie handlu w miejscach niewyznaczonych – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie. – We wtorek upomnieliśmy sześć osób, które handlowały w miejscach niedozwolonych. Poinformowaliśmy je o konieczności przeniesienia się na targowiska. Trzy z nich handlowały przy ul. Braci Wieniawskich, jedna na pl. Zamkowym i dwie przy al. Tysiąclecia pomiędzy Bazarem a targowiskiem. – Na ul. Ruskiej (na zdjęciu), Targowej, Wileńskiej, Pocztowej i Gospodarczej w ogóle nie było powodu, żeby podjąć interwencje – mówi Robert Gogola.
Sprzedawcy, którzy przy pl. Zamkowym handlują książkami, płytami i kasetami, zaczęli ustawiać swój towar na parapetach pobliskich budynków, żeby Straż Miejska nie mogła im zarzucić, że zajmują chodnik. – Jest jeszcze gorzej, niż za komuny. Wtedy ludzie mogli sobie jakoś radzić, a teraz już nic nam nie wolno – mówi jeden z nich.
Tak samo narzekają ludzie, którzy handlują pomiędzy budynkiem Dworca PKS a sklepem Nowa. Zebrali w tej sprawie podpisy i zwrócili się z petycją do Urzędu Miasta. – Nie mamy gdzie się przenieść – mówi Beata Fedorowicz, jedna z tych osób. – Osoby, które tutaj handlują, to albo samotnie wychowują dzieci albo mają duże rodziny. Nie będziemy mieć z czego żyć, a święta już za pasem.