W długi majowy weekend możemy mieć problem ze zrobieniem zakupów. Na 2 maja planowany jest ogólnopolski protest pracowników dyskontów i hipermarketów. Sprzedawcy chcą manifestować przeciwko niskim pensjom.
– W tej chwili zbieramy informacje o tym, w których sklepach odbędą się protesty. Tym razem nie jest to bowiem akcja, którą organizuje nasz związek – zastrzega Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlu w NSZZ „Solidarność”. – To sami pracownicy, często nie będący nawet członkami związków zawodowych, organizują akcję, a nas poproszono jedynie o skoordynowanie tego dużego i wszystko wskazuje, że ogólnopolskiego protestu.
O tym, w których sklepach będzie prowadzony strajk, dowiemy się najprawdopodobniej już jutro. Na razie wiadomo, że pomysł przeprowadzenia akcji zrodził się wśród pracowników sieci „Biedronka”.
– Bezpośrednim powodem działań pracowników ma być protest przeciwko warunkom pracy – dodaje Bujara. – Z doniesień medialnych inspirowanych przez pracodawców dowiadują się, że ich pensje rosną i otrzymują godziwe wynagrodzenie. W rzeczywistości jest jednak inaczej i to ich bardzo denerwuje.
Na razie nie wiadomo jeszcze jaką formę przybierze strajk. Rozważane są dwa scenariusze. Pierwszy zakłada, że część pracowników weźmie urlop, w tym na żądanie, lub pójdzie na zwolnienia lekarskie. W drugim mówi się o strajku włoskim, czyli wykonywaniu przez pracowników wszystkich czynności znacznie wolniej i dużo bardziej drobiazgowo.
– Oba rozwiązanie będą dokuczliwe dla klientów, ale mamy nadzieję, że większość ludzi zrozumie nasze racje – mówi pracownica jednego z lubelskich dyskontów. O swoich zarobkach mówić nie chce. Z rezygnacją macha tylko rękę. – Szkoda gadać. Jeśli strajk dojdzie do skutku, będziemy informować wszystkich o naszych płacach.
Co ciekawe nie wszyscy pracownicy tej sieci dyskontów o strajku słyszeli. – Pierwsze słyszę – mówi inna pracownica. – Zarobki jakie są, takie są. Nikt pracować nam nie każe. To nasza decyzja, więc nie można marudzić. W każdej chwili można się zwolnić.
– Uważam, że strajk jest niepotrzebny. Eksperci „Lewiatana” i kancelarii „Sedlak” przewidują, że w tym roku wzrost wynagrodzeń w handlu wniesie 4 proc., czyli przekroczy próg inflacji – mówi z kolei Dariusz Jodłowski, szef lubelskiego „Lewiatana” skupiającego prywatnych przedsiębiorców.
Co na temat strajku mówi właściciel Biedronek? – Podkreślamy, że Biedronka od lat sukcesywnie podnosi wynagrodzenia pracowników. W ciągu ostatniego roku firma Jeronimo Martins Polska podniosła wynagrodzenia trzykrotnie, ostatnio 1 kwietnia tego roku. Na ostatnich podwyżkach skorzysta co najmniej 80% pracowników – czytamy w oświadczeniu przesłanym przez biuro prasowe JMP.
Firma dodaje, że sprzedawca-kasjer z trzyletnim stażem pracy zatrudniony na pełny etat zarabia 2750 zł brutto (kwota uwzględnia dodatek za brak nieplanowanych nieobecności w wysokości 350 zł).
Wynagrodzenie pracownika rozpoczynającego pracę w Biedronce na pełny etat na stanowisku sprzedawca-kasjer wynosi natomiast 2450 zł brutto również przy uwzględnieniu brak nieplanowanych nieobecności.