Miasto nie zgadza się na budowę przy ul. Rusałka nowej siedziby sądu. Konserwator zabytków uznał, że taki gmach za bardzo zasłaniałby panoramę Starego Miasta. Sąd może się jeszcze od tej decyzji odwołać.
Ciasnota to nie jedyny powód, dla którego sąd chce stawiać nowy gmach. - Budynek przy ul. Obrońców Pokoju jest też niedostosowany do zmieniających się przepisów przeciwpożarowych - podkreśla Parczewska. - Trzeba by go przeprojektowywać od nowa i poszerzać klatki schodowe.
Na nową siedzibę sąd upatrzył sobie miejską działkę przy ul. Rusałka (tę, na której znajdują się m.in. boiska) i wystąpił do Urzędu Miasta o wydanie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Mając taki dokument sąd mógłby zająć się dalszymi procedurami: wystąpić do miasta o nieodpłatne przekazanie niezbędnej części tej działki i starać się w ministerstwie o pieniądze na projektowanie nowego gmachu.
Tyle, że sąd dostanie inny dokument, bo Urząd Miasta wydał właśnie decyzję odmowną. Na budowę gmachu nie zgadza się miejski konserwator zabytków, a działka przy ul. Rusałka leży na terenie zabytku, jakim jest układ urbanistyczny tej części miasta.
- Obszar ten został objęty ochroną w celu ekspozycji panoramy Starego Miasta, a budowa dużych obiektów taką panoramę naruszy - mówi Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. - Dotychczas służby konserwatorskie również odmawiały lokalizacji dużych obiektów w tym rejonie.
Analizy wykazały, że oglądana z Rusałki zabytkowa panorama byłaby niemal całkowicie zasłonięta i to na całej długości budynku ciągnącego się wzdłuż ul. Rusałka na dystansie 68 metrów. Ratusz podkreśla, że za sprawą nowego gmachu zabudowa "wylałaby się” poza dotychczasową historyczną granicę.
Konserwator ma więcej argumentów. Jego zdaniem budynek sądu byłby niewspółmiernie duży w porównaniu z okolicznymi zabudowaniami. Porównać dałoby się go tylko z zabudową dawnego klasztoru, a później browaru Vetterów, z tą różnicą, że są to budowle o historycznej wartości, w przeciwieństwie do sądowego kolosa.
Urzędnicy wytknęli też, że z wniosku nie wynika jednoznacznie, jak wysoki będzie budynek, bo choć we wniosku mowa o 12,5 metra, to w praktyce może być więcej, jako że nie określono, jak wysoko będzie wejście.
Decyzja magistratu nie jest jeszcze prawomocna, a sąd może się od niej odwołać. - Będziemy się nad tym zastanawiali po zapoznaniu się z treścią decyzji - zapowiada Parczewska.