Wystarczy, że mieszkańcy Lublina napiszą projekt uchwały i zbiorą 1000 podpisów, a Rada Miasta będzie musiała zająć się sprawą w ciągu kwartału.
- To świetna wiadomość - mówi Anna Jaworska, mieszkanka Czechowa. - Może ludzie nie będą z tego korzystali często, bo samo zbieranie podpisów będzie dla wielu zniechęcające. Ale sama możliwość wpłynięcia na radnych będzie takim zaworem bezpieczeństwa. Jak oni czegoś nie zechcą nam załatwić, to sami się o to upomnimy - dodaje.
- To gest w stronę mieszkańców. Nasz głos nie będzie trafiał w pustkę - cieszy się Aneta Czechowska-Kosacka, jedna z uczestniczek protestu przeciw masztowi telefonii komórkowej na os. Poręba. - To szansa na uchwalenie np. oczekiwanego przez nas zakazu stawiania masztów w osiedlach mieszkaniowych.
Teraz mieszkańcy niewiele mają do powiedzenia. Nie mogą składać Radzie Miasta własnych projektów uchwał. Zgodnie ze Statutem Miasta takie prawo ma tylko prezydent i co najmniej trzech radnych.
Od września zabiegaliśmy o dopuszczenie mieszkańców do głosu. Redakcja Dziennika Wschodniego opracowała projekt uchwały zmieniającej Statut Miasta. Nie mogliśmy złożyć jej sami. Znaleźliśmy sprzymierzeńców. Piotr Kowalczyk, szef klubu PiS, Dariusz Piątek, szef klubu PO oraz radni Marcin Nowak (PO) i Jan Gąbka (LiD) podpisali nasz projekt i jako własny złożyli w Ratuszu.
Dziś sprawa stanęła na sesji Rady Miasta. - Nie może być tak, że w wielu osiedlach mieszkańcy wiedzą, czego potrzebują, a urzędnicza machina to odsuwa - przekonywał Jan Gąbka. - Podjęcie tej uchwały otwiera Radę Miasta na oddolne inicjatywy mieszkańców - wtórował mu Leszek Daniewski (PO).
Wywiązała się dyskusja. Radny Zdzisław Targoński (PiS) miał wątpliwości, czy nie lepiej byłoby raz a solidnie przejrzeć Statut Miasta i sprawdzić, czy nie trzeba wprowadzić też innych zmian. - Zależało nam na tym, by inicjatywa uchwałodawcza była jak najszybciej przyznana mieszkańcom miasta - odpowiedział mu Adam Wasilewski, prezydent Lublina.
Zdzisław Drozd, radny lewicy chciał, by obywatelskie projekty uchwał były jeszcze opiniowane przez właściwe rady dzielnic. - Nie w każdej dzielnicy takie rady funkcjonują - stwierdził Piotr Gawryszczak, radny PiS.
Niektórzy chcieli, by to prezydent miasta decydował, który pomysł trafi na sesję rady, a który nie. - Byłaby to pewna cenzura - sprzeciwiał się Daniewski.
Padły też pytania o to, kto ma referować radnym obywatelski projekt i przekonywać do jego przyjęcia: czy przewodniczący Rady Miasta, czy też prezydent, który z pomysłem mieszkańców niekoniecznie musi się zgadzać. Ostatecznie stanęło na tym, że to przedstawiciele mieszkańców (nie więcej, niż trzy osoby) będą referować swój pomysł.
- Mam dużo wątpliwości, co do projektu tej uchwały. My myślimy tu jak poprawić demokrację, którą mamy - stwierdził Piotr Więckowski (PO). - Jestem świadomy, co to znaczy składanie podpisów pod jakąś inicjatywą. Wiele osób bezwiednie składa podpis - dodał Więckowski. Jako jedyny głosował przeciw naszej propozycji. 21 radnych, od lewa do prawa, poparło zmiany. Od głosu wstrzymała się tylko Henryka Strojnowska z PO.
Teraz projekt zmian w statucie trafi na biurko premiera, który musi je zaopiniować. - Nie widzę powodów do negatywnej opinii - mówi Piotr Kowalczyk (PiS). Gdy dokument wróci od premiera, rada będzie musiała ostatecznie zatwierdzić go stosowną uchwałą.
Z przyjęcia uchwały zadowolony jest prezydent. - Jest to krok w kierunku społeczeństwa obywatelskiego - mówi Wasilewski. - Zakładam, że mieszkańcy znają swoje prawa i będą odpowiedzialni.