Na chwastobójcze opryski skarżą się mieszkańcy os. Poręba. Chemikaliami miasto rozprawia się tu z roślinami panoszącymi się na chodniku. – Ale przy okazji truje zwierzęta – mówi jedna z mieszkanek. – To nie jest toksyczny środek – odpowiada Ratusz
W czwartek rano ekipa z rozpylaczami pojawiła się w rejonie ul. Agatowej. – Panowie robiący opryski sami przyznali, że stosują Roundup – mówi Agnieszka Sobolewska, która zaniepokojona zadzwoniła do naszej redakcji.
– Nie ma tu żadnego ostrzeżenia, a przecież jest tu dużo matek z małymi dziećmi i dużo psów.
Pani Agnieszka sama niedawno musiała odratować swoją sukę, która jakiś czas temu zatruła się środkami ochrony roślin. – Fama prawie dwa tygodnie była w szpitalu – mówi mieszkanka Poręby. – Dzwoniłam do Zarządu Dróg i Mostów, gdzie powiedziano mi, że mogę złożyć wniosek o odszkodowanie. Ale mi nie chodzi o pieniądze, tylko żeby nie powtórzyła się sytuacja, której zwierzę może już nie przeżyć.
Miasto przyznaje, że rzeczywiście zlecało wykonanie oprysków. – Pod koniec kwietnia były prowadzone po raz pierwszy, a teraz ponownie na Agatowej, Berylowej i Granitowej. Opryskiwane były nie trawniki, ale chodniki w pobliżu krawężników, by w ten sposób usunąć z chodników chwasty – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Pytany o środek użyty do takiej akcji wskazuje na Roundup 360 SL. – Z deklaracji producenta wynika, że nie ma żadnego okresu karencji dla ludzi i zwierząt.
Inny środek używany był w połowie czerwca w pobliżu filii miejskiej biblioteki przy Szaserów. Tam pojawiły się ogłoszenia informujące o tym, że przez 21 dni na trawnik nie można wprowadzać psów. Lubelskie lecznice, o czym pisaliśmy ponad miesiąc temu, miały już w tym roku czworonożnych pacjentów z objawami zatrucia środkami ochrony roślin.