4,9 mln zł wydał Urząd Wojewódzki na nagrody dla pracowników. Mają motywować do lepszej pracy, ale w rzeczywistości są ukrytą podwyżką. Inne urzędy nie są tak hojne
Za wnikliwość, sumienność i rzetelność
4 908 000 zł brutto (3 857 000 zł na rękę) otrzymało 685 pracowników wojewody. Urzędnicy należący do Korpusu Służby Cywilnej dostali średnio 7787 zł brutto, a pozostali 4559 zł brutto. Pieniądze poszły z funduszu nagród i oszczędności zrobionych przez urząd.
– Nagrody mają charakter uznaniowy. Przyznawane są w celu motywowania pracowników i podnoszenia jakości usług – tłumaczy Kamil Smerdel, rzecznik prasowy Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Urzędnicy mieli być docenieni szczególnie za m. in. samodzielność i inicjatywę, wnikliwość, sumienność rzetelność, kreatywność i aktywność w rozwiązywaniu problemów i spraw szczególnie skomplikowanych. Nagroda nie przysługiwała ludziom ukaranym dyscyplinarnie.
Kto czyją pracę docenił
Wysokość nagród proponowali szefowie departamentów, a decydował o nich Jarosław Szymczyk, dyrektor generalny LUW. Sam dostał w 2011 roku w sumie 13 700 zł netto (tak jego pracę doceniła była wojewoda Genowefa Tokarska). Dyrektorzy wydziałów otrzymali 8300 – 13 000 zł netto. Ich zastępcy 7300 zł – 12 500 zł netto.
Wojewoda Tokarska i wicewojewoda Henryka Strojnowska nie dostały pieniędzy, bo przepisy nie przewidują nagród rocznych dla urzędników pełniących najwyższe funkcje państwowe.
W 2008 roku fundusz nagród wyniósł u wojewody 1,61 mln zł netto, w 2009 roku 2,09 mln zł netto, a w 2010 roku 2,14 mln zł netto. Ile w tym roku dostaną urzędnicy wojewody? W planach jest 683 tys. zł netto. Ostateczna kwota zależy od ustawy budżetowej państwa przegłosowanej przez Sejm.
Ukryta podwyżka
Choć mowa jest o motywowaniu, to urząd nie kryje, że nagrody zastąpiły podwyżki, których w gmachu przy ul. Spokojnej w Lublinie nie było od trzech lat. Średnia pensja w urzędzie wynosi 1570 zł netto.
– Nie dajemy większego wynagrodzenia, ale wymagamy od pracowników większego zaangażowania, np. udziału w różnego rodzaju zespołach. Postanowiliśmy dać nagrody, bo to bardziej motywuje – tłumaczy Jarosław Szymczyk. – Zamiast podwyżek wolę dać nagrody, bo to korzystniejsze z punktu widzenia interesanta. Jeśli urzędnik popełni poważny błąd, to wtedy nie dostanie nagrody, a pensji nie można mu obniżyć.
Wkrótce urzędnicy wojewody dostaną kolejne ekstrapieniądze. – "Trzynastki” zostaną wypłacone do końca pierwszego kwartału – informuje Kamil Smerdel.
Nagrody, Protektor i emeryci
– Tak wysokie nagrody są dobrym przykładem nierozważnej polityki finansowej w dobie kryzysu. Nagrody nie wpłyną pozytywnie na urzędników wojewody. Nagrodą powinna być sama możliwość pracy. W naszym kraju 15 mln Polaków żyje w ubóstwie, wielu nie ma pracy – komentuje Michał Kabaciński, poseł Ruchu Palikota. Kiedy rozmawialiśmy, trwał protest w likwidowanych zakładach Protektora w Lublinie. Poseł narzekał, że urzędnicy wojewody niedostatecznie angażowali się w mediacje.
Suchej nitki na Urzędzie Wojewódzkim nie zostawia również poseł SLD Jacek Czerniak. – Premier mówi o zaciskaniu pasa i oszczędzaniu, więc przyznawanie nagród w takiej wysokości to zły pomysł – ocenia Czerniak. – Zapewne chodzi o mobilizowanie pracowników, ale nagrody w takiej wysokości to duża przesada. To rażące kwoty. Zarobki pracowników niższego i średniego szczebla w urzędzie wojewódzkim są naprawdę niskie, jednak to nie upoważnia do przyznawania takich nagród. Emeryci i renciści na pewno tego nie pochwalą.
Decyzji o sporych nagrodach bronią posłowie rządzącej koalicji.
– Nie znam szczegółów sprawy. Ufam, że osoby, które podejmowały decyzję, podjęły najlepszą. Generalnie, każdy chciałby dobrze zarabiać – stwierdza Henryk Smolarz, poseł PSL. – Nagrody nie mogą spełniać roli podwyżki pensji. Powinny motywować i nagradzać dobrą pracę. Nie oszukujmy się.
– Zakładam, że osoby, które decydowały o nagrodach, miały dobrą wolę i dobrą argumentację. Jeśli chodziło o podwyższenie pensji, to jest to logiczne uzasadnienie. Chodzi o to, żeby zatrzymać najlepszych pracowników – mówi natomiast były piłkarz, a teraz przedsiębiorca i poseł Cezary Kucharski z PO. – Dobrze, jeśli nagrodzeni poczują odpowiedzialność i będą lepiej, sprawniej i profesjonalnie obsługiwać interesantów. Wtedy też opinia publiczna spojrzy inaczej na ich nagrody.
Marszałek mniej hojny
Pracownicy marszałka województwa dostali nagrody w ubiegłym roku w dwóch transzach – po w sumie 240 tys. zł i 380 tys. zł brutto (początkowo urząd informował nas tylko o drugiej kwocie). O wysokości nagród dla poszczególnych pracowników decydowali dyrektorzy departamentów. Pieniądze, jakimi dysponowali, zależały od liczby urzędników w departamencie.
Na tym nie koniec. Dodatkowe nagrody dostali szczególnie wyróżniający się urzędnicy. Dla nich do podziału było 200 tys. zł brutto. W sumie, Urząd Marszałkowski przeznaczył na nagrody 820 tys. zł. brutto.
Ekstrapieniądze trafiły do pracowników marszałka, którzy robili projekty unijne. Zostali nagrodzeni w sumie ok. 400 tys. zł brutto z tzw. pomocy technicznej z funduszy unijnych. – Te pieniądze nie obciążyły budżetu województwa – mówi Beata Górka, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego.
Podwyżki i brak nagród
Smakiem obeszli się urzędnicy z magistratów w Chełmie, Zamościu i Puławach. Burmistrz Kraśnika przeznaczył na nagrody 116 tys. zł brutto. Nagród nie dostali pracownicy Urzędu Miasta w Lublinie. – W tym roku były podwyżki wynagrodzeń, po raz pierwszy od trzech lat, średnio po 150 zł na etat – informuje Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta. Na podwyżki urząd wydał ok. 500 tys. zł.
Według GUS, urzędnicy z samorządów zarabiali przeciętnie 3594,67 zł brutto (dane za 2010 rok). Najlepiej zarabiali pracownicy urzędów marszałkowskich: przeciętnie 4,5 tys. zł brutto. Nieco mniej, bo 4328,14 zł, otrzymywali pracownicy urzędów miast na prawach powiatu. Najmniej zarabiali urzędnicy powiatowi: ich pensje wyniosły przeciętnie 3246,10 zł brutto.