Żona Ukraińca, którego śmiertelnie postrzelił policjant ze Świdnika, domaga się wysokiego odszkodowania od Ludwika Dorna, nowego ministra spraw wewnętrznych i administracji. W razie odmowy, pójdzie do sądu.
W styczniu 2001 roku Mirosław G. i Andrzej B., policjanci ze świdnickiej drogówki, usiłowali zatrzymać do kontroli drogowej skodę. Jak się potem okazało, samochodem jechał Ukrainiec Sierhij K. z ciężarną żoną. Nie zatrzymał się jednak na wezwanie drogówki, zaczął uciekać. Przez kilkanaście kilometrów pędził z szybkością dochodzącą do 180 kilometrów
na godzinę. W końcu radiowóz dogonił go. Wtedy policjant, Mirosław G., wyciągnął pistolet. Prawdopodobnie doszło do szamotaniny. Broń wypaliła. Ukrainiec zginął.
Sąd Rejonowy w Chełmie skazał Mirosława G. za nieumyślne spowodowanie śmierci na dwa lata więzienia. Jego dowódca, Andrzej B., otrzymał karę w zawieszeniu za niewłaściwy nadzór nad podwładnym. Policjanci odwołali się od wyroku. Sąd Okręgowy w Lublinie zawiesił policjantowi wykonanie kary.
– Od policjantów wymaga się prawidłowego reagowania w sytuacjach ekstremalnych, nie mogą stwarzać zagrożenia dla innych – mówi sędzia Arkadiusz Śmiech.
O sprawie było głośno również na Ukrainie. Tamtejsze władze i media bardzo interesowały się losem żony zabitego Sierhija. Kobieta wychowuje niepełnosprawne dziecko. Gazety zbierały dla nich pieniądze.
– Bieda u niej aż piszczy – mówi Piotr Stech, ukraiński adwokat.
Prawnicy zwrócili się do ministra Ludwika Dorna o zawarcie ugody. Nie podają kwoty, którą chcą wynegocjować. – Powinna być godziwa – mówi mecenas Kamiński. – Za kalectwo spowodowane przez policjanta sąd zasądził niedawno 900 tys. zł. Za śmierć człowieka kwota musi być znacznie wyższa.
Adwokacji przekonują, że ewentualny proces mógłby doprowadzić do pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich. Zaangażuje się w niego ukraiński rzecznik praw obywatelskich, konsulat. Pozwany zostałby wówczas Skarb Państwa, a konkretnie komendant lubelskiej policji.
Minister dopiero otrzymał pismo z żądaniami prawników ukraińskiej rodziny. I nie podjął jeszcze żadnej decyzji. •