Rozmowa z Magdą Balsam, zawodniczką reprezentacji Polski i MKS FunFloor Lublin
- Przed chwilą wysłałem relację z meczu, który określiłem najlepszym za czasów trenera Arne Senstada. Co czujesz po takim widowisku?
– Cieszy mnie to, że w końcu nadszedł tak dobry mecz w naszym wykonaniu, i to przeciwko Hiszpankom, czego tak bardzo pragnęłam po spotkaniu z Portugalią i o czym otwarcie mówiłam. W obronie naprawdę potrafimy się „napieprzać”, a tego mi brakowało przez ostatnie dwa mecz. Dziś tymczasem nie miało nawet znaczenia, w ile zawodniczek grałyśmy, problemy nas wzmacniały, harowałyśmy jak woły i biegałyśmy za każdą piłką.
- Muszę zapytać o ten ostatni Twój atak i kontrę zakończoną efektowną wkrętką. Kiedy podjęłaś tak szaloną decyzję?
– Myślałam w swym ostatnim ataku, by wkręcić bramkarce piłkę koło głowy, ale że podskoczyła, zmieniłam szybko decyzję. To są naprawdę spontaniczne pomysły, bo nigdy nie zastanawiam się zbyt długo nad rzutem.
- Nie miałaś strachu, że to może się nie udać?
– Wychodzę z założenia, że potrafię wszystko, wychodzi mi bardzo dużo elementów technicznych, więc byłam przekonana, że niezależnie od rodzaju rzutu, piłka wpadnie do siatki. Dołożyłyśmy swoje w ataku, ale mam ogromną dumę, że w końcu możemy być zadowolone z obrony, gdzie wszystko zaczyna się od sektora centralnego.
- Skrzydłowe też z tego korzystają?
– Tak, nam na bokach było dziś dużo łatwiej, bo jest ogromna różnica, czy mam stawić czoła jednej, dwóm rywalkom, a może dwóm i jeszcze kołowej za plecami? Wygrałyśmy ten mecz wszystkie razem, ciężką pracą, harówką i sercem.
- Czy wiesz, ile lat Polska kadra nie awansowała do fazy głównej mistrzostw Europy?
– O mamo, nie wiem, pewnie to było jeszcze za czasów Kima Rasmussena.
- Minęło dokładnie10 lat. W Audi Arenie w Gyor pokonaliśmy Rosjanki, wywalczając awans do fazy głównej w Debreczynie.
– Szmat czasu, ale pamiętam tamten mecz. Wiesz, co mnie jeszcze cieszy? Udźwignęłyśmy stawkę rywalizacji mentalnie, dźwignęłyśmy to, mimo że wiele osób w nas wątpiło. Pomogła nam ogromnie Karolina Kochaniak-Sala, która gra niesamowicie w sytuacjach 7 na 6, więc taka taktyka to był wręcz miód dla niej.
- Jak wytrzymałaś fizycznie dwa spotkania po 60 minutach w ciągu trzech dni?
– Uważam, że jestem dobrze przygotowana do sezonu. Pewnie trener Konrad Szczukocki (specjalista przygotowania motorycznego w MKS FunFloor Lublin – przyp. red.) miał mnie dość w jakimś momencie, bo ciągle mu przypominałam, że chcę być gotowa na mistrzostwa i jak najlepiej prezentować się w klubie. Muszę zawsze być w formie na rozegranie pełnych 60 minut, nawet co dwa dni, nawet jeśli trener desygnuje mnie na boisko tylko na pół godziny.