W marcu powinien zakończyć się proces Piotra O., oskarżonego o wyłudzenie ponad 3,5 mln złotych. Finansista z Biłgoraja poczeka na wyrok w areszcie. Jednocześnie będzie odpowiadał w kolejnej sprawie.
Podczas wczorajszej rozprawy zeznawała jego daleka krewna. Z akt sprawy wynika, że w 2011 r. wraz z mężem pożyczyła Piotrowi O. 10 tys. zł. Według śledczych, mężczyzna pieniędzy nie oddał.
- Piotr oddał te pieniądze, ale nie pamiętam, kiedy. Sprawami finansowymi zajmuje się mąż - zapewniała w sądzie Elżbieta W. - Przelał te środki z mojego konta i dopiero potem mi o tym powiedział.
Jeszcze podczas śledztwa kobieta zeznawała, że wspólnie z mężem zastanawiali się nad pożyczeniem pieniędzy. Wyjaśniła, że 10 tys. nie wróciło na jej konto. Na sali sądowej była innego zdania. Wątpliwości ma rozstrzygnąć zaplanowane na następną rozprawę przesłuchanie jej męża.
Sam Piotr O. sugerował w sądzie, że śledczy wymuszali na świadkach przyjęcie statusu poszkodowanych. Mężczyzna dowodził, że było tak również w przypadku jego krewnej, a także, że sam padł ofiarą śledczych. Zapewniał, że część z poszkodowanych w sprawie jest mu winna 17 mln dolarów.
Jeszcze podczas poprzedniej rozprawy mężczyzna wnioskował o zwolnienie z aresztu, by zebrać materiał na swoją obronę. Zrobił to również wczoraj, a sąd ponownie się nie zgodził. Powód to m.in. zagrożenie wysoką karą (do 12 lat więzienia - red.), recydywa i ryzyko, że Piotr O. ucieknie za granicę.
Niebawem rozpocznie się kolejny proces, w którym Piotr O. odpowie za wyłudzenie blisko 9,5 mln zł. Takie pieniądze miała stracić Rosjanka, która robiła z nim interesy.