To może być przełom w sprawie Sławomira P., skazanego za podwójne zabójstwo na dożywocie. Zlecona przed sąd ekspertyza podważyła najważniejszy dowód obciążający mężczyznę. Ujawniono ją na czwartkowej rozprawie.
Wcześniej Sławomir S. został prawomocnie uniewinniony. Sądy dochodziły do wniosku, że na czas zabójstwa ma alibi, bo w tym czasie był w Ciecierzynie. Wyrok uchylił Sąd Najwyższy.
Kolejny sąd skazując mężczyznę za "niezwykle ważny dowód” uznał to, że w szambie domu, który wynajmował Sławomir P., policjanci znaleźli fragmenty zniszczonych telefonów. Śledczy wydobyli je osiem miesięcy po zbrodni. Ekspertyza wykazała, że niektóre modele pasowały do aparatów, które zniknęły z mieszkania zamordowanych kobiet.
Po otrzymaniu takich wyników prokuratura zleciła zatrzymanie Sławomira P., a sąd go aresztował. Na pierwszych przesłuchaniach mężczyzna przyznał się do zabójstwa. Potem twierdził, że złamał się pod presją policjantów.
Wyniki ekspertyzy okazały się sensacyjne – znalezione w szambie elementy z miedzi miały tzw. wżery. A na ich powstanie potrzeba czasu.
– Elementy znajdowały się w szambie co najmniej kilka do kilkunastu lat – twierdzi ekspert z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Lubelskiej. W czwartek na sali rozpraw doprecyzował, że musiały tam leżeć co najmniej dwa lata.
– To ostatecznie obala tezę, że w szambie znaleziono telefony zabrane zamordowanym – dowodził w sądzie adwokat Wownysz. I wniósł o uniewinnienie swego klienta.
Prokuratura zdania nie zmieniła. Na czwartkowym procesie domagała się utrzymania skazującego wyroku w mocy.
– Przyznał się, miał motyw – mówi prokurator Leopold Piętal. O tym, że Sławomir S. jest winny, przekonana jest też rodzina zamordowanych, która obserwowała czwartkowy proces.
Sąd ogłosi wyrok w przyszłą środę.
Mieszkanie za czytanie - więcej o konkursie