W budynku Collegium Jana Pawła II na KUL trwają prace remontowe, ale część ścian na drugim piętrze nie zostanie odmalowana. Uczelnia chce zostawić dowody sympatii, jaką latami w nietypowy sposób studenci wyrażali wobec jednego z profesorów.
Chodzi o prof. Stanisława Kiczuka, emerytowanego pracownika naukowego KUL, który pełnił funkcje m.in. prodziekana i dziekana Wydziału Filozofii oraz prorektora uczelni. Przez wiele lat prowadził wykłady, ćwiczenia i seminaria z logiki. Przeprowadzanym przez niego egzaminom towarzyszyły emocje, po których do dziś pozostały napisy na ścianach.
Przy drzwiach pokoju, w którym prof. Kiczuk sprawdzał wiedzę studentów, studenci pisali wzory i definicje, ale też napomnienia („piszcie wyraźnie”). Są też wyznania do profesora, wyrażane głownie za pomocą słowa „kocham” w języku polskim i angielskim czy serduszek. Nie brakuje deklaracji („Mój bohater mistrz Kiczuk”) czy postulatów („Kiczuk na prezydenta”). I choć w budynku trwa właśnie malowanie ścian, to nic nie zostanie zamalowane.
– Uznaliśmy, że te wpisy mają nie tylko ogromną wartość emocjonalną, ale także historyczną. Postanowiliśmy je ochronić i zabezpieczyć – mówi Lidia Jaskuła, rzecznik prasowy KUL. – Prace remontowe na tym odcinku ściany zostały wstrzymane. Zapadła decyzja, że ten fragment ściany zostanie zabezpieczony transparentnym tworzywem, tak by każdy mógł napisy odczytać.
– To miły gest – mówi prof. Stanisław Kiczuk. I dodaje, że w trakcie pracy na uczelni zwracał uwagę głównie na wypisane na ścianach wzory. – Kiedyś na egzaminie jeden ze studentów podał wzór z błędem, a na moją uwagę odruchowo odpowiedział, że przecież tak jest napisane na ścianie. Powiedziałem, żeby to natychmiast poprawił, by inni tego błędu nie powtarzali – wspomina.
Uczelnia poinformowała o tym na swojej stronie na Facebooku. Byli studenci profesora przyklasnęli pomysłowi. „Przed wejściem na egzamin te napisy koiły skołatane nerwy” – napisał w komentarzu jeden z nich.
– Starałem się nie stwarzać atmosfery grozy, choć niektórych musiałem odsyłać po kilka razy. Chyba podczas egzaminów dopisywało im poczucie humoru. Nie zdarzyło się też, żeby ktoś z władz uczelni zwracał mi uwagę na niestosowność tych napisów – śmieje się emerytowany wykładowca.