Nie dość, że samo badanie ma zastosowanie terapeutyczne przy terapii bólu neuropatycznego, to jest też o wiele bardziej komfortowe niż stosowane wcześniej wybudzenie śródoperacyjne i dokładniejsze niż stosowana do tej pory traktografia.
Wojskowy Szpital Kliniczny w Lublinie zyskał nowoczesny sprzęt do mapowania mózgu. Pozwala on na precyzyjne ustalenie lokalizacji guza i zmniejszenie ryzyka uszkodzenia zdrowych tkanek. Sprzęt do magnetycznego mapowania mózgu trafił na oddział neurochirurgii.
- Urządzenie służy do magnetycznego mapowania kory mózgu przed zabiegami operacyjnymi oraz do terapii różnych zaburzeń neurologicznych. Mapowanie kory mózgu polega na odszukaniu u pacjenta ośrodków tzw. elokwentnych, czyli tych, które odpowiadają za funkcje neurologiczne takie jak ruchy ciała czy mowa. Ma to znaczenie o tyle, że wiele guzów mózgu rozwija się w okolicach właśnie elokwentnych – wyjaśnia dr Michał Brzozowski, kierownik Oddziału Neurochirurgii 1 Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką SPZOZ w Lublinie. - Dla neurochirurga bardzo ważne jest, aby przed zabiegiem operacyjnym właściwie go zaplanować. To znaczy ominąć ośrodki elokwentne, a usunąć guz. To ma duże znaczenie, jeśli chodzi o zmniejszenie ryzyka powikłań pooperacyjnych, takich jak niedowłady czy zaburzenia mowy.
Badanie trwa od 40 minut do nawet 2 godzin. I jest o wiele bardziej komfortowe niż stosowane wcześniej wybudzenie śródoperacyjne i dokładniejsze niż stosowana do tej pory traktografia (obrazowanie wykonywane podczas rezonansu magnetycznego – przyp.red.).
- My mogliśmy założyć gdzie ośrodki elokwentne u danego pacjenta się znajdują, natomiast nie zawsze miało to potwierdzenie w rzeczywistości. Często okazywało się, że pacjent wybudzał się z niedowładem czy z zaburzeniami mowy – przyznaje dr Brzozowski.
Mapowanie ma być wsparciem i uzupełnieniem rezonansu magnetycznego. Usunięcie guzów to jednak nie jest jedyne zastosowanie mapowania. Neurochirurg wspomina, że metoda ma również wartość terapeutyczną samą w sobie. Ma to związek z oddziaływaniem fal magnetycznych na uszkodzenia lub zaburzenia neurologiczne w przebiegu takich chorób jak np. depresja.
- To urządzenie ma też zastosowanie terapeutyczne przy terapii bólu neuropatycznego, terapii depresji czy terapii stresu pourazowego. Ma zastosowanie wzmagania tzw. plastyczności mózgu, czyli zdolności mózgu do odzyskiwania funkcji po jej utracie np. w przypadku udarów niedokrwiennych, krwotocznych czy właśnie po operacjach guzów mózgu u pacjentów, u których wystąpił niedowład czy inne zaburzenia neurologiczne. I faktycznie, niektóre obszary mogą przejmować funkcje tych, które zostały uszkodzone. To jest mechanizm znany od lat, natomiast okazuje się, że stymulacja magnetyczna pobudza ten proces, czyli jest już potwierdzone, że może ona przyspieszyć rehabilitację u pacjentów z deficytami neurologicznym po udarach, operacjach posunięcia guzów mózgu – przyznaje dr Brzozowski.
Mapowanie może zatem wspomóc rehabilitację pacjentów. Lekarz dodaje, że po zastosowaniu tej metody zdarzają się spektakularne wyniki, gdzie pacjenci z niedowładem potrafią po kilku miesiącach, a nawet tygodniach stanąć na nogi.
- To jest ciekawe, bo to nie jest jeszcze do końca zbadane. To urządzenie oczywiście jest jak najbardziej dopuszczone do użytku medycznego. Natomiast my ciągle jesteśmy na etapie poznawania działania stymulacji magnetycznej. Prawdopodobnie wiąże się to ze zmianą stężenia neuroprzekaźników w obrębie synaps nerwowych, czyli tych jak gdyby najdrobniejszych, najbardziej podstawowych punktów, których neurony się kontaktują ze sobą – wyjaśnia kierownik oddziału neurochirurgii. I podkreśla, że metoda nie może uszkodzić mózgu i jest całkowicie bezpieczna. W wojskowym szpitalu specjaliści najpierw skupią się na podstawowym zastosowaniu mapowania, czyli pomocy przed zabiegami usunięcia guzów. Oprócz tego, w planach jest testowanie działania metody w przypadku różnych chorób. Obecnie sprzęt jest instalowany, a lekarze szkoleni, dlatego pierwsi pacjenci będą mogli skorzystać z badania za kilka tygodni. 1 Wojskowy Szpital Kliniczny jest jedynym posiadaczem tego sprzętu spośród placówek medycznych w naszym regionie. Jego koszt to około 2 miliony złotych.