Dziecko musiało uderzyć się zabawką – przekonywała w czwartek w sądzie Karolina N. Prokuratura oskarża kobietę o poturbowanie półrocznego chłopca, którym się opiekowała.
Latem ub. roku kobieta wynajęła Karolinę N. do opiekowania się półrocznym synkiem. Znała ją od kilku lat. Rano przywoziła dziecko do mieszkania opiekunki, która w tym samym czasie zajmowała się również swą kilkuletnią córką. Odbierała dziecko wieczorem. Za miesiąc takiej opieki płaciła 500 zł.
5 września ub. roku niania przyniosła posiniaczone dziecko jego matce pracy.
– Skąd się wzięły te obrażenia? – zapytała Karolinę N. sędzia Danuta Zarek-Ligęza.
– Dziecko musiało uderzyć się zabawką, plastikowym samochodem – broniła się kobieta. Tłumaczyła, że poszła do kuchni, żeby zagotować wodę na mleko. Chłopca zostawiła w pokoju. Położyła go w wózku i dała mu do zabawy samochód. Zabawka miała 30–40 cm długości. – Usłyszałam płacz, zobaczyłam, że dziecko ma zasinienia na buzi, uchu i pod szyją i zadrapania na wysokości obojczyka – ciągnęła dalej kobieta. Potem przyznała, że lekko uderzyła dziecko ręką w pośladek.
– Bo wpadło w histerię i nic nie pomagało – tłumaczyła. Do matki dziecka wysłała SMS-a, a potem zaniosła jej chłopczyka. Matka chłopca natychmiast zawiozła go do szpitala. Usłyszała, że dziecko ma obrażenia po pobiciu. Na szczęście nie doszło do trwałego uszkodzenia ciała.
W takich przypadkach sprawca ścigany jest z oskarżenia prywatnego. Ale ze względu na wiek dziecka sprawą zajęła się prokuratura i skierowała do sądu akt oskarżenia.
Siniaki na ciele dziecka znikły po dwóch tygodniach. Matka chłopczyka zrezygnowała z pracy i sama się nim opiekuje. – Nie potrafię już zaufać obcej osobie – tłumaczy. Chce też dodatkowej kary dla niani: zasądzenie od niej 20 tys. zł zadośćuczynienia.
– Mam za co żyć, ale chcę, żeby kara była bardziej dotkliwa – zapowiada. – Jak można pobić półroczne dziecko?
Następna rozprawa 1 lutego.