Kompletna zapaść dotknęła szpitale w regionie. Zdrowie pacjentów jest poważnie zagrożone. Niewykluczone, że powołany zostanie sztab kryzysowy. Ratunkiem mógłby być plan ratunkowy wymyślony przez dyrektorów kilku szpitali.
Zapytaliśmy przewodniczącego Misztala dlaczego nie dał dyrektorom możliwości prezentacji pomysłu na wyjście z zapaści. – To dyrektorzy nie chcieli – odparł ze spokojem. – A zresztą o ich programie już kiedyś rozmawialiśmy. Jak będą chcieli to mogą go przedstawić na następnym posiedzeniu.
Rzecz w tym, aby nie przekładać tematu z jednego posiedzenia na drugie. Bo czas liczy się tu najbardziej. Pieniędzy nie ma już na nic. Ani na leczenie, ani na pensje. Dyrektorzy szpitali podległych marszałkowi województwa lubelskiego zwrócili się do niego tydzień temu o powołanie sztabu kryzysowego. Ten wstrzymał się z decyzją do 26 maja. Tego dnia ma przyjechać do Lublina – na jego zaproszenie – Aleksander Nauman, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
– Chcemy też zorganizować spotkanie z parlamentarzystami – mówi Janusz Kisielewski, dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. – Nigdy nie było tak tragicznie.
W marcu ubiegłego roku Lubelska Regionalna Kasa Chorych chciała zachęcić lubelskich posłów i senatorów do walki na forum parlamentu o większe finanse dla regionu. Z 33 zaproszonych parlamentarzystów na spotkanie przyszło wówczas czterech.
Program dyrektorów
• znieść konkurencję między szpitalami na rzecz współpracy
• wprowadzić wymianę pacjentów i personelu między ośrodkami
• nierentowne oddziały likwidować, a tworzyć rentowne
• zlikwidować kumoterstwo między dyrektorami i ordynatorami, a lokalnym samorządem.