Niecierpliwie czekamy na wiosnę. Pierwsze odwilże już pokazały jakie "niespodzianki” czekają pod topniejącym śniegiem. Są to nie tylko sterty śmieci i psie odchody, ale też znaleziska większego kalibru. Lublin jest wprost usłany wrakami samochodów kończącymi swój żywot w kompletnym zapomnieniu (patrz zdjęcie).
Szkoda, że włodarze miasta poszukując sposobów na jego promocję, znajdują je w postaci wystawnych bankietów lub bajońsko drogiego lodowiska czy też zaproszenia do Lublina finalistek konkursu piękności. Dlaczego nikomu nie przyszło do głowy, żeby wizytówką Lublina był po prostu PORZĄDEK? Marzą nam się proste i równe chodniki oraz ulice, zadbane trawniki i place zabaw, sieć ścieżek rowerowych pozbawionych dziur i krawężników.
Tymczasem turyści przybywający do Lublina, nawet na reprezentacyjnym deptaku, oglądają przepełnione kosze ma śmieci, kikuty drzew, dziury w jezdniach i chodnikach, meneli wyłudzających drobne od kierowców prawidłowo parkujących w centrum.
Jeżeli nasze miasto zaszczycą swymi odwiedzinami światowe piękności, warto zadbać o to, by nie były narażone na podobne atrakcje, w przeciwnym razie skutek wycieczki do Lublina może być odwrotny od zakładanego.
Miss-ki wraz z towarzyszącą świtą dziennikarzy uciekną od nas gdzie pieprz rośnie choćby po pierwszym starciu z żulikami, którzy opanowali lubelskie parkingi.
I jeszcze jedna prośba: jeśli Panowie Strażnicy wezmą się za usuwanie wraków samochodowych, do czego podobno mają prawo, niech w swej gorliwości oszczędzają mniej zamożnych kierowców, dla których wiekowe lecz sprawne Zastawy lub Łady stanowią jedyny środek prywatnej komunikacji.