Jest pomysł na pawilon przy ul. Balladyny 10. Radna widzi w niszczejącym od lat obiekcie miejską instytucję kultury. Miasto jeszcze nie wie, jaka będzie przyszłość nieruchomości zaprojektowanej przez Oskara Hansena.
Parterowy budynek o bardzo charakterystycznej bryle ma ponad pół wieku. Gdy powstawał, Oskar Hansen widział w nim miejsce na osiedlowe sklepy i punkty usługowe niezbędne mieszkańcom. Teraz ten wpisany do miejskiej ewidencji zabytków pawilon jest w opłakanym stanie. W 2017 roku opustoszał, po wyłączeniu go z użytkowania.
– W mojej ocenie bardzo ważne dla miasta jak i jego mieszkańców jest zatrzymanie postępującej degradacji wartości architektonicznych i urbanistycznych krajobrazu osiedla. Niezbędny byłby remont budynku, odtworzenie daszków, wymiana zniszczonych elementów i przeznaczenie go przez miasto na funkcje publiczne i społeczne odpowiadające potrzebom mieszkańców –uważa radna Monika Kwiatkowska (klub Krzysztofa Żuka), która napisała interpelację w sprawie miejskiej nieruchomości.
Zwraca się do prezydenta, by przeznaczyć budynek na Miejski Dom Kultury.
– Miejsce o takim charakterze przyczyniłaby się do rozwoju intelektualnego dzieci i młodzieży, a starszym zapewniłaby możliwość wypoczynku i rekreacji – argumentuje.
Dużo światła i zalet
Radna wylicza, że w dzielnicy Rury zameldowanych jest 26 tysięcy osób, mieszka znacznie więcej a nie ma tu miejskiego ośrodka kultury, który integrowałby lokalną społeczność.
– Gdy patrzyłam na pawilon z zewnątrz, bałam się wejść, ale te przestrzenie są w lepszym stanie niż sobie wyobrażałam. To miejsce daje dużo możliwości, myślę o działalności galeryjnej, wystawienniczej ale też o wykorzystaniu go do pracy z lokalną społecznością: edukacyjnej, warsztatowej. Bardzo dobrze, że coś się zaczyna dziać w tej sprawie, że się o tym mówi – uważa Magdalena Franczak, artystka wizualna, która przy ul. Balladyny 10 była w listopadzie zeszłego roku przygotowując fotograficzną dokumentację do „Sprzedawców śniegu”, projektu, który pokazywała w działającym na LSM Muzeum Osiedli Mieszkaniowych.
Podkreśla, że choć przestrzeń opuszczonego pawilonu opanowały mikroorganizmy, ściany zjadają grzyby, jest tam dużo wtórnych ścianek działowych i przeróbek, to jednak widać jego architektoniczne zalety.
– Jest tam dużo dziennego światła, to miejsce ma ludzkie proporcje, nie przytłacza jak wielkie hale, jest przyjazne. Mimo stanu w jakim się znajduje, ma się poczucie, że jest bliskie architekturze skandynawskiej – dodaje Magdalena Franczak, która uważa, że to świetne miejsce na centrum lokalnej aktywności, na którego kształt będą mieli wpływ mieszkańcy.
Zwłaszcza, że to specyficzne osiedle i przestrzeń do wymiany międzypokoleniowej jest bardzo potrzebna. Widać to na przykładzie MOM.
Pod młotek, pod ochronę
Losy nieruchomości za którą stoi sława Hansena i zainteresowanie wielu osób bolejących nad jej stanem, są skomplikowane. Gdy charakterystyczny pawilon stojący na osiedlu Słowackiego został wyłączony z użytkowania, miasto usiłowało go sprzedać.
Ceną wywoławczą była kwota bliska 1,5 miliona złotych.
Trzy przetargi nic nie dały, nikt nie był zainteresowany kupnem. Potem się okazało, że są osoby zainteresowane zwrotem nieruchomości. Było to jesienią 2018 roku. Ostateczne rozstrzygniecie zapadło w zeszłym roku.
– W sprawie nieruchomości przy ul. Balladyny 10 toczyło się postępowanie zwrotowe. Starosta lubelski odmówił zwrotu udziału w wywłaszczonej nieruchomości. Po rozpatrzeniu odwołania wnioskodawców wojewoda lubelski utrzymał w mocy decyzję starosty. Decyzja wojewody jest ostateczna, co oznacza, że nieruchomość pozostaje w miejskim zasobie – wyjaśnia Joanna Stryczewska z lubelskiego Ratusza.
Miejski Hansen jest jeden
– W 2017 roku, kiedy radni przegłosowali pomysł wystawienia obiektu na sprzedaż, odnieśliśmy wrażanie, że w związku z jego złym stanem technicznym władze miasta widzą jedynie wartość rynkową działki na której stoi. Wtedy po raz pierwszy spotkaliśmy się z zastępcą prezydenta miasta, tłumacząc, że obiekt ma potencjał, aby stać się ikoną. Taką małą operą w Sydney na skraju osiedla. Od tamtej pory wielokrotnie przedstawialiśmy nasze pomysły na to miejsce. Pracowaliśmy nad tym wspólnie z Igorem Hansenem –synem projektantów Zofii i Oskara Hansen, przy wsparciu instytucji o międzynarodowej randze – mówi Paulina Paga, prezeska Fundacji Teren Otwarty działająca wraz z zespołem Muzeum Osiedli Mieszkaniowych, który tworzą: Michał Fronk, Marcin Semeniuk, Euzebiusz Maj, Paulina Garbiec i Alicja Wójcik.
Liczą, że miasto w końcu odnowi pawilon przy ul. Balladyny 10, zwłaszcza, że jest to jedyny obiekt, zaprojektowany przez najbardziej znanych polskich architektów z II poł. XX wieku, pozostający w rękach gminy.
Małe i lokalne, potrzebne
To o powstałym w 2018 roku MOM wspomina radna w swojej interpelacji wskazując, że cieszy się ono ogromną popularnością wśród mieszkańców osiedla w każdym wieku i jestem przekonana, że muzeum mogłoby znaleźć swoją siedzibę w miejscu propagowania kultury jakie ma nadzieję powstanie w miejskim, hansenowskim pawilonie.
Jak wyliczają twórcy MOM, przez ich niewielkie muzeum przewinęło się już ponad 5700 odbiorców.
– Nie możemy się porównywać ze stadionem ani dużymi instytucjami kultury w centrum, ale mamy potwierdzenie od mieszkańców, że małe i lokalne jest równie potrzebne – komentuje Paulina Paga i współtwórcy miejsca, którego dach właśnie przecieka w siedmiu miejscach. I wspominają, że ostatnio lało się na głowy w trakcie wernisażu lubelskiej artystki, publiczność nagrywała tę sytuację jakby była celowo zainscenizowana.
Tłumaczą, że fakt, że muzeum zachowuje siedzibę na targu przy ul. Wileńskiej stanowi ich manifest i dowód konsekwencji, uporu i wiary, że warto zawalczyć o to trudne lokalne dziedzictwo, otoczyć opieką efemeryczne i oddolne miejsca i przywrócić godne warunki życia osobom, które tam mieszkają.
Decyzja po analizie
Zalety zamiany nieruchomości przy Balladyny 10 w Miejski Dom Kultury radna widzie co najmniej dwie: uchroni to zabytek architektoniczny przed degradacją, a także stworzy nowe miejsce kultury, bardzo potrzebne w tej części Lublina.
– Decyzje dotyczące przyszłości obiektu jeszcze nie zapadły. Podejmiemy je po zakończeniu analizy możliwości wykorzystania nieruchomości – mówi Joanna Stryczewska z lubelskiego Ratusza, pytana o losy szczególnego obiektu w nieszczególnym stanie.