Echo Investment obiecuje miastu coraz mniej za zgodę na budowę marketu na górkach czechowskich.
Na razie kielecka spółka jest zdana na łaskę i niełaskę miasta. Bo jeśli Rada Miasta nie zmieni planu zagospodarowania górek czechowskich, to Echo nie będzie mogło tam postawić centrum handlowego. Sprawa ciągnie się od lat. Radni planu zmieniać nie chcą, a spółka próbuje ich przekonać, by zmienili zdanie. Ale kielczanie dają coraz mniej.
- Możemy zaoferować 30 proc. tzw. renty planistycznej - mówi Krzysztof Kwapisz z Echo Investment. Taka renta jest liczona jako procent od kwoty, o którą wskutek zmiany planu wzrosła wartość gruntu. Już teraz wiadomo, że renta wyniesie zaledwie kilkanaście milionów złotych.
Jesienią Echo i prezydent doszli do porozumienia, zgodnie z którym w zamian za zmianę planu spółka miała na własny koszt zbudować estakady usprawniające ruch na przeklinanym przez kierowców skrzyżowaniu al. Solidarności i Sikorskiego oraz urządzić park na 70 ha górek. Gdyby - wbrew danej obietnicy - Echo tego nie zbudowało musiałoby zapłacić miastu 80 mln zł odszkodowania.
Radni już jesienią odrzucili porozumienie. Prezydent chciał, by to oni prowadzili dalsze negocjacje ze spółką. Radni odbijali piłeczkę mówiąc, że fakt iż odrzucili porozumienie jedynie wzmacnia pozycję prezydenta w dalszych rozmowach.
Prezydent zażądał 120 mln zł gwarancji. Echo na to nie przystało i wycofało złożony wcześniej weksel na 80 mln zł.
- Na pewno nie ma już mowy o takich bonusach dla miasta - mówi Kwapisz. I wyjaśnia, że nie może już liczyć na tak duże zyski z centrum handlowego. - Chłonność lubelskiego rynku dramatycznie się zmniejszyła. Jeśli prezydent podejmuje rozmowy z Ikeą, która oferuje 100 tys. mkw. powierzchni handlowej, to i czynsze spadną, i klientów będzie mniej.
Ratusz nie komentuje propozycji złożonej przez Echo. - Tak się umówiliśmy z inwestorem - mówi Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina. - Najpierw musimy przeanalizować tę propozycję i dać Echu odpowiedź.