Mieszkańcy, którzy walczyli o nową salę gimnastyczną obok szkoły przy Podzamczu na razie nie mogą na nią liczyć. I to mimo, że miejscy radni poparli ich obywatelski projekt w sprawie takiej budowy. Największym problemem nie są tu wcale pieniądze.
Sala gimnastyczna, którą wymarzyli sobie mieszkańcy Kalinowszczyzny miałaby powstać obok Szkoły Podstawowej nr 23, do której uczęszcza blisko 640 uczniów. Szkoła ma siedem profilowanych sportowo klas: cztery pływackie (I, II, III, V), dwie siatkarskie ( IV, V) i jedną koszykarską (IV). Odbywają się tu również zajęcia dodatkowe w trzech dyscyplinach: lekkoatletyka, gimnastyka i tenis stołowy.
Takie usportowienie szkoły skutkuje również tym, że zajęcia w sali gimnastycznej już teraz, w niektóre dni tygodnia, kończą się nawet około godziny 18. A mogą się kończyć jeszcze później, bo szkoła zamierza kontynuować szkolenie w klasach profilowanych.
Dyrektor szkoły postanowił powalczyć o nową salę gimnastyczną. Uznał, że dzięki niej będzie mógł spokojnie rozwijać sportowe kształcenie dzieci bez konieczności organizowania im zajęć do późnego wieczora. Tak powstał obywatelski projekt uchwały w sprawie budowy sali, który podpisało ponad 2 tys. osób. – Wybudowanie sali pozwoli na dalszy rozwój szkoły i stworzenie w przyszłości klas sportowych w priorytetowych dla Lublina dyscyplinach – czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały.
Rada Miasta uznała, że sala się szkole przyda i na ostatnim posiedzeniu przyjęli uchwałę. Nie wiadomo tylko, jak wiele z tego będzie wynikać, bo decyzja radnych nie oznacza jeszcze przeznaczenia pieniędzy na taką inwestycję, a i z samą budową, zdaniem Ratusza, byłby problem. Chodzi o miejsce na nowy budynek.
Autorzy projektu uchwały zaproponowali, by salę gimnastyczną o wymiarach 9 na 18 metrów postawić na placyku między istniejącą salą a stosunkowo nowym budynkiem pływalni. Zdaniem przedstawicieli szkoły takie rozwiązanie zmniejszyłoby koszty budowy, bo w nowym obiekcie nie trzeba byłoby uwzględniać zaplecza sanitarnego. Uczniowie mieliby korzystać z tego, które jest w istniejącej sali.
Tyle, że zdaniem Ratusza taka lokalizacja „na wcisk” może być bardzo kłopotliwa, między innymi ze względu na znajdujące się tu instalacje. – Konieczna byłaby ekspertyza, która wykaże, czy budowa w tym miejscu jest możliwa – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik magistratu. Ekspertyzy na razie nie będzie, bo nie ma na nią pieniędzy, a budżet miasta takiego wydatku nie uwzględnia, przynajmniej na razie.