Dziś zacznie się montaż monitoringu w Państwowym Muzeum na Majdanku.
Wczoraj do lubelskiego muzeum przyjechali pracownicy firmy Cormax z Dzierżoniowa. To ona na początku lipca wygrała przetarg na montaż monitoringu na Majdanku. Spółka zaoferowała najniższą cenę spośród sześciu oferentów. Inwestycja ma pochłonąć ok. 140 tys. zł.
- Przywieźliśmy cały niezbędny sprzęt i od razu bierzemy się do roboty. Tak, żeby wyrobić się przed końcem sierpnia, jak zostało ustalone w umowie - mówi Paweł Grabowski, prezes Cormaksu. Pierwsze prace ruszają dzisiaj.
Do zamontowania jest 8 kamer. - Urządzenia zawisną w najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscach: począwszy od pomnika, a na barakach i krematorium skończywszy - wylicza Grzegorz Plewik, zastępca dyrektora Muzeum na Majdanku. - Praktycznie cała trasa wycieczkowa będzie obserwowana.
Obraz z kamer ma być transmitowany drogą radiową do centrum monitoringu. To na razie znajdzie się w siedzibie straży muzealnej, ale docelowo szykowane jest na nie inne miejsce. W centrum przekaz na bieżąco będą śledzili strażnicy. Obraz ma być też archiwizowany.
Wszystko po to, żeby nie powtórzyły się wydarzenia takie, jak choćby to z sierpnia ub. roku. Ponad 30 ortodoksyjnych Żydów przyjechało do muzeum już po jego zamknięciu. Zdjęli z zawiasów dwie bramy, z drzwi do baraku zerwali skobel z kłódką. Sprawę załatwiono polubownie. Żydzi jeszcze tego samego wieczoru zapłacili za szkody 400 dolarów. A ambasada Izraela wyraziła ubolewanie.
Muzeum już wcześniej planowało montaż monitoringu. Ale zeszłoroczny incydent przyspieszył tę decyzję. I wpłynął na Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zadeklarowało przekazanie pieniędzy na kamery.
Monitoring ma działać głównie prewencyjnie: odstraszać ewentualnych wandali. Taka metoda okazała się skuteczna m.in. w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau. Tam kamery obserwują całe Birkenau. Łącznie 170 hektarów terenu.
Majdanek zajmuje 90 hektarów. Dyrekcja muzeum planuje objęcie monitoringiem całej tej powierzchni.