Do jesieni w hali przy ul. Frezerów powstać ma elektryczny autobus z wymienną baterią. Zbuduje go Ursus razem z MPK Lublin i Politechniką Lubelską. Po Lublinie ma wozić nas za darmo
- Ten pojazd będzie miał cechy, których nie są w stanie zaproponować inni dostawcy - mówi Karol Zarajczyk, prezes Ursusa. - Obecnie oferowane pojazdy mają baterię zabudowaną na stałe. My chcemy zaoferować pojazd z baterią wymienną.
W przeciwieństwie do innych autobusów bateria ma być montowana nie na dachu, ale po bokach, na wysokości podłogi. Jej wymiana ma trwać zaledwie kilka minut. Naładowana bateria ma umożliwiać przejechanie 200 km. Jej żywotność określona jest na 6 lat.
Inżynierowie planują też możliwość szybkiego, 15-minutowego ładowania baterii na przystankach końcowych. - Nie myślimy na razie o ładowaniu indukcyjnym, bo to rozwiązanie drogie - przyznaje Marek Zmarz, który w Ursusie kieruje projektem autobusu elektrycznego. Pierwszy egzemplarz będzie ładować baterie korzystając z… trakcji trolejbusowej.
- Najbardziej prawdopodobne jest wykorzystanie nadwozia marki Bogdan, choć nie jest to jeszcze do końca przesądzone - dodaje Zmarz. To właśnie na bazie nadwozia ukraińskiego Bogdana w Ursusie montowane są trolejbusy dla Lublina. Pierwsza piątka już kursuje po mieście, kolejne właśnie powstają.
Lubelska fabryka liczy, że inne miasta skuszą się na jej pojazd. Szacuje, że aby autobus mógł konkurować na rynku, jego cena powinna wynosić między 1,2 a 1,4 miliona zł. Pierwszy, 12-metrowy pojazd ma opuścić halę przy Frezerów już jesienią. - Chcemy stworzyć mieszkańcom możliwość darmowego jeżdżenia nim po mieście - mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Fabryka planuje, że silniki o mocy 150 kW zostaną umieszczone w piastach kół na tylnej osi. Autobus będzie mieć nawet 70 miejsc, w tym 23 siedzące i będzie klimatyzowany.
Bateria na wymianę
Zdaniem lubelskich inżynierów możliwość wymiany baterii to przyszłościowe rozwiązanie. Ursus liczy, że dostawcom energii będzie zależeć, by baterie były ich własnością. Oddawałoby się rozładowaną i podłączało pełną. A to mogłoby przerzucić koszty baterii z pojazdu na dystrybutora energii.