12 pacjentów zostało już przyjętych na nowy oddział zakaźny, który powstał w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie. Mają tam trafiać przede wszystkim chorzy z boreliozą i innymi chorobami odkleszczowymi.
– Nowy oddział jest kontynuacją działalności jaką prowadzi nasz instytut. Od 2017 roku mamy poradnię chorób zakaźnych, a także laboratorium specjalizujące w badaniach w kierunku boreliozy oraz innych chorób odkleszczowych i odzwierzęcych. Dzięki temu możemy zapewnić kompleksową opiekę i ciągłość leczenia – tłumaczy Magdalena Czarkowska, zastępca dyrektora Instytutu Medyny Wsi w Lublinie. Dodaje, że na oddziale jest 20 łóżek, w tym dwa intensywnego nadzoru. – Nowy oddział wpłynie na zwiększenie dostępności do leczenia chorób zakaźnych na terenie Lublina, ale nie tylko. Trafiają do nas pacjenci z całej Polski – zaznacza Czarkowska.
Na oddziale jest już dziewięciu pacjentów z boreliozą, jeden z kleszczowym zapaleniem mózgu i dwóch hepatologicznych.
– Borelioza jest naszą specjalnością, ale oddział jest przeznaczony dla wszystkich chorób zakaźnych.
Jeżeli zajdzie taka konieczność, z powodu sytuacji epidemiologicznej, będą tu przyjmowani pacjenci z COVID-19.
Jesteśmy na liście szpitali, które mają zabezpieczać taką opiekę – wyjaśnia Czarkowska.
– Jesteśmy przygotowani do hospitalizowania pacjentów z różnymi chorobami zakaźnymi, na przykład bakteryjnymi wirusowymi, pasożytniczymi. Mamy sale dla pacjentów wysoce zakaźnych, więc możemy ich izolować – mówi dr hab. n.med. Joanna Krzowska-Firych, kierownik Klinika Chorób Zakaźnych. Dodaje: – Obecnie hospitalizujemy pacjentów między innymi z boreliozą. Zostali skierowani na leczenie antybiotykiem dożylnym. Ich stan jest dobry, dobrze reagują na leczenie. Mamy też pacjenta z neuroboreliozą z porażeniem nerwu twarzowego. Z dnia na dzień obserwujemy u niego poprawę, widać, że leczenie przynosi efekty.
Do kliniki trafił też ostatnio pacjent z podejrzeniem kleszczowego zapalenia mózgu.
– Właśnie dostaliśmy potwierdzenie. Pacjent wymaga hospitalizacji, ale jego stan jest stabilny – mówi dr hab. n.med. Krzowska-Firych.
W ubiegłym roku Instytut Medycyny Wsi udzielił 4200 porad pacjentom, którzy zgłosili się z podejrzeniem lub do leczenia boreliozy.
– W pierwszym półroczu tego roku było już 3500 takich porad. Pandemia spowodowała, że ludzie uciekają od tłumów, częściej wybierają rozsądny wypoczynek na łonie natury, w lasach, gdzie są kleszcze. Zaczął się też sezon grzybowy – zwraca uwagę Czarkowska. – Świadomość pacjentów jest na szczęście coraz wyższa, wcześnie reagują na ugryzienie przez kleszcza i zgłaszają się do lekarza. Jest też większa świadomość lekarzy rodzinnych w zakresie postępowania z takim pacjentem. To szansa na szybkie rozpoczęcie leczenia, a pamiętajmy, że nieleczona borelioza prowadzi do poważnych powikłań.