Miasto znów odwleka termin wypuszczenia pawi w Ogrodzie Saskim. Tym razem urzędnicy tłumaczą, że ptaki musi zbadać weterynarz i ocenić ich zdolność do spacerów. Mimo że pawie mają wprawę w spacerach, bo zanim trafiły do Lublina, chodziły po parku w Puławach.
Cała piątka zamieszkała w wolierze z metalowej siatki, a Ratusz zapowiadał, że ptaki będą się w niej aklimatyzować do końca marca, a od kwietnia będą mogły swobodnie poruszać się po Ogrodzie Saskim. Na początku miesiąca urzędnicy oświadczyli, że pawie muszą poczekać, aż pracę w parku zakończy sokolnik, którego drapieżniki odstraszały gawrony utrudniając im zakładanie gniazd na drzewach. Dlaczego? Bo pawie miałyby rozpraszać uwagę drapieżników.
Ostatnim dniem pracy sokolnika był czwartek. Ale w piątek pawie nie wyszły na wolność. – Decyzja o terminie wypuszczenia pierwszej pary zostanie podjęta po konsultacji z lekarzem weterynarii i specjalistami, którzy obecnie opiekują się pawiami – informuje Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Pawie zostaną przebadane pod kątem wypuszczenia ich z woliery. Przede wszystkim, zostanie sprawdzona ich ogólna kondycja i zdolność do samodzielnego przebywania poza wolierą – dodaje. Takie badania wstępne, przed pawią pracą polegającą na puszeniu się ku uciesze gapiów, są planowane na ten tydzień.
Na początek z woliery wyjdzie tylko jedna para. Ptaki mają być pilnowane przez 12 godzin, a na noc będą zamykane. – Początkowo mogą być mocno płochliwe, będą potrzebowały spokoju by bez przeszkód oswoiły się z nową dla nich przestrzenią Ogrodu Saskiego – zastrzega Bobowska.