Z kajdankami na rękach i nogach i w dodatkowej eskorcie policjantów został wprowadzony na salę sądową 19-letni Jakub Ś. z Łukowa.
- Nie przyznaję się do zabójstwa - powiedział w Sądzie Okręgowym w Lublinie Jakub Ś. Potem utrzymywał, że wcześniejsze wyjaśnienia, w których do wszystkiego się przyznał, biciem wymusili na nim policjanci.
Oskarżonemu było na wczorajszej rozprawie wesoło. Śmiał się do samego siebie. Sędzia prowadzący rozprawę musiał go upominać. - Należy zachować powagę, zwłaszcza w pana sytuacji - powiedział do oskarżonego Marcin Protasiewicz.
Oskarżony o zabójstwo jest bardzo wesoły. Realizacja: Łukasz Minkiewicz
Do zabójstwa doszło pod koniec czerwca ubiegłego roku. Ofiarą napastnika padł 58-letni mieszkaniec Łukowa. Mężczyzna wyszedł wieczorem z mieszkania, żeby wyrzucić śmieci. Natknął się na pijanego Jakuba Ś., który chodził po mieście z nożem w kieszeni. Starszy mężczyzna prawdopodobnie zwrócił mu uwagę na niewłaściwe zachowanie. Jakub Ś. w rewanżu zadał mu dwa ciosy nożem. Potem uciekł. Ranny człowiek usiłował go gonić, jednak szybko zasłabł i zaczął wzywać pomocy. Wołanie usłyszał przypadkowo mieszkaniec osiedla, który powiadomił policję. Ofiara nożownika trafiła do szpitala z ranami klatki piersiowej i brzucha. 58-latek przeszedł operację. Niestety, nie udało się go uratować.
Jakub S. został zatrzymany już po kilku godzinach. Trafił do aresztu. Uciekł ze szpitala w Łukowie, gdzie trafił na badanie psychiatryczne. Wolność udało mu się odzyskać tylko na kilka godzin. Policjanci schwytali go zanim zdążył wyjechać z Łukowa.
Podczas przesłuchań na policji i w prokuraturze przyznał się do zabójstwa. Wersję zmienił dopiero wczoraj w sądzie.
- To jego linia obrony - ocenia Andrzej Biernacki, rzecznik łukowskiej policji. - Wcześniej nie złożył żadnej skargi na pobicie przez policjantów.
Sąd będzie musiał wezwać policjanta, który przesłuchiwał Jakuba S. Wysłucha też psychiatrów, który oceniali stan zdrowia Jakuba S. Następna rozprawa w październiku.