Tokarz z Lublina odpowie za kierowanie gangiem oszustów. Mężczyzna miał podrabiać kody kreskowe, dzięki czemu jego kompani kupowali w sklepach drogi sprzęt po zaniżonych cenach.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. Śledczy zarzucili 32-letniemu Krzysztofowi D., że w latach 2012- 2014 kierował gangiem okradającym sklepy. Grupa działała m.in. w Lublinie, Zamościu, Krakowie, Warszawie, Łodzi i Gdańsku.
Z ustaleń prokuratury wynika, że nielegalną działalność zorganizował Krzysztof D. Na "zakupy” wysyłał kompanów, którzy niebawem wraz z nim zasiądą na ławie oskarżonych. To Artur K. – 22-letni rolnik z okolic Łęcznej oraz dwaj Ukraińcy Dmytro M. – 32-letni kierowca oraz, Pavlo B. 25-letni serwisant AGD.
Specjalne oprogramowanie
– Działalność grupy polegała na dokonywaniu zakupów towarów po cenie zaniżonej w stosunku do faktycznej ceny – wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Było to możliwe dzięki uprzedniemu naklejeniu podrobionych metek cenowych na autentyczne metki.
Gang działał w sklepach samoobsługowych. Złodzieje wybierali cenne produkty, głównie sprzęt elektroniczny. Następnie naklejali na opakowaniach podrobione wcześniej kody paskowe. Do produkcji nielegalnych kodów wykorzystywano specjalny program komputerowy. Z własnoręcznie "wycenionym” towarem oszuści udawali się do kasy i po zapłaceniu rachunku spokojnie wychodzili ze sklepu.
– Dla odwrócenia uwagi pracowników ochrony oraz dania sobie czasu na przyklejenie fałszywego kodu sprawcy po wybraniu drogiego sprzętu komputerowego spacerowali jeszcze kilka minut po sklepie – dodaje Syk-Jankowska. – Niejednokrotnie dobierali kolejne drobne artykuły do zakupów.
Naklejał i wychodził
Często jeden z członków grupy wchodził do sklepu, naklejał podrobiony kod i wychodził. Po kilku minutach pojawiał się jego kompan i kupował przygotowany wcześniej produkt za zaniżoną cenę.
– Kierującym grupą przestępczą oraz jej założycielem był oskarżony Krzysztof D., który osobiście zajmował się drukowaniem kodów paskowych – wyjaśnia Syk-Jankowska. – Udostępniał on również pozostałym członkom grupy samochód osobowy marki Mercedes C240 kombi.
To właśnie tym autem oskarżeni jeździli na "zakupy” do dużych miast, jak np. Lublin, Warszawa, Kraków czy Gdańsk. Wybierali głównie markety ze sprzętem RTV i AGD. Cały czas byli w kontakcie telefonicznym z Krzysztofem D.
– To on decydował jakiego rodzaju sprzęt i jakiej wartości winien zostać nabyty. Po zakupie owego sprzętu członkowie grupy przywozili go do Lublina i przekazywali Krzysztofowi D. – dodaje Syk-Jankowska.
Podejrzany zmienił zdanie
Za takie usługi członkowie grupy mieli dostawać od 700 do 1000 zł. Często dopiero po sprzedaży sprzętu. Śledczy zarzucili im co najmniej 20 oszustw na kwotę ok. 40 tys. zł.
Początkowo wszyscy podejrzani przyznali się do winy i składali wyjaśnienia. Pod koniec śledztwa Krzysztof D. zmienił zdanie i wszystkiemu zaprzeczył.
Cała grupa trafiła do aresztu. Kompani Krzysztofa D. nie chcą procesu i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Chcą dla siebie od roku i 5 miesięcy do 2 lat więzienia oraz grzywien po 3 tys. zł. Krzysztofowi D. grozi do 15 lat za kratami.
paragraf test
test