Przestępca seksualny wyszedł z więzienia, po czym zamieszkał w Lublinie na Czechowie w pobliżu szkoły i przedszkola. Na razie jest pod okiem policji. Do czasu aż sąd zdecyduje o jego dalszych losach
Mirosław W.* odsiadywał wyrok w jednym z więzień na Podkarpaciu. Po zakończeniu kary zamieszkał na lubelskim Czechowie. Dyrekcja zakładu, w którym przebywał, nie ujawnia, czy przed jego wyjściem wnioskowano o ponowne badanie skazanego przez psychologa i seksuologa. Takie badania należy przeprowadzić, jeśli jest podejrzenie, że człowiek po wyjściu na wolność może być groźny dla otoczenia. Gdyby zrobiono je odpowiednio wcześnie, mężczyzna mógłby z więzienia trafić do zamkniętego ośrodka.
– Chyba ktoś znowu dał d..y i nie dopilnował terminów – komentuje pani Anna, mieszkanka osiedla, na które wprowadził się skazany. – Takiego człowieka powinni skierować na badania w zamkniętym ośrodku i dopiero później decydować, czy może wyjść. W mieście można być anonimowym. Nie wiadomo, z kim wsiada się do windy. Tuż obok jest przedszkole i szkoła.
Musi informować policję
Rzeszowski sąd nie mógł zatrzymać Mirosława W. za kratami. Wydał jednak wobec niego tzw. postanowienie zabezpieczające. Na jego podstawie mężczyzna ma zakaz opuszczania kraju.
– Musi również na godzinę przed opuszczeniem miejsca pobytu informować o tym policję – dodaje sędzia Marzena Ossolińska-Plęs, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Rzeszowie. – Policjanci mogą także prowadzić wobec tego mężczyzny czynności operacyjne i rozpoznawcze.
Pełnomocnik Mirosława W. złożył zażalenie na postanowienie Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Sprawą zajmie się niebawem tamtejszy sąd apelacyjny. W międzyczasie jednak policjanci powinni mieć skazanego na oku.
– Realizujemy postanowienie sądu – zapewnia Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – W całym województwie jest kilka podobnych przypadków. Naszym zadaniem jest zapewnienie wszystkim bezpieczeństwa.
Co dalej?
Mundurowi nie zdradzają, jak dokładnie wygląda pilnowanie pedofilów. W przypadku Mirosława W. może ono jeszcze potrwać. Wobec mężczyzny nie zapadła bowiem prawomocna decyzja co do ewentualnych dalszych środków nadzoru. Mężczyzna może trafić do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. To tam kierowani są wciąż groźni dla otoczenia pedofile. Taką możliwość dała tzw. „ustawa o bestiach” z 2013 r.
Specjaliści mogą jednak uznać, że wobec Mirosława W. wystarczy zastosować tzw. nadzór prewencyjny. Sprawuje go policja. Objęty nim człowiek musi informować mundurowych m.in. o zmianie miejsca pobytu, pracy, czy też o planowanych wyjazdach.
Jeśli na wolność wychodzi gwałciciel, sąd lub zakład karny zawiadamiają o tym jego ofiary. Taka informacja powinna do nich trafić także w przypadku wyjścia na przepustkę czy ucieczki skazanego. W przypadku pedofilów procedury są bardziej rygorystyczne.
– Jeśli taka osoba opuszcza zakład karny, powiadamia się również odpowiednią jednostkę policji – wyjaśnia sędzia Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Pedofile w natarciu
W ubiegłym roku w całym województwie zanotowano 98 przestępstw przeciwko małoletnim (poniżej 15. roku życia). Najwięcej było przypadków wykorzystywania seksualnego – aż 48. Rok wcześniej zanotowano ich o 10 mniej.
W ubiegłym roku doszło do 6 gwałtów na małoletnich. Policjanci zanotowali również po kilkanaście przypadków rozpowszechniania dziecięcej pornografii przez internet oraz propozycji składanych w ten sposób małoletnim.
* dane zmienione