Początkowo strajk miał się rozpocząć 4 lipca. Na początku tygodnia pielęgniarki jednak zdanie zmieniły i zawiesiły protest. Nie na długo. Wczoraj zapadła decyzja: strajk jednak będzie. Od łóżek pacjentów pielęgniarki odejdą w poniedziałek
Udział w strajku zadeklarowało ok. 900 pielęgniarek z 1200. Protestującym dyrekcja szpitala udostępni salę konferencyjną na bloku operacyjnym.
– Nie mamy wyjścia, bo dyrektor nie chce nam dać nawet przysłowiowej złotówki ze środków szpitala. Proponuje tylko przesunięcie dodatku zembalowego do zasadniczego wynagrodzenia. A to nic dla nas nie zmienia – mówi Dorota Ronek, sekretarz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SPSK4 w Lublinie.
Żądania pielęgniarek nie zmieniły się. Chcą podwyżki zasadniczego wynagrodzenia o 1500 zł brutto (w tym momencie wynosi ono 2550-3150 zł brutto – red.). Proponują też rozłożenie tej kwoty na trzy lata.
Szpital tłumaczy, że na taki wydatek go nie stać. – Niestety, pielęgniarki nie chcą dostrzec kosztów po stronie pracodawcy. A przecież kosztem będą nie tylko wyższe dodatki, ale również zembalowe, na które pieniądze z budżetu państwa są tylko do przyszłego roku – tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie. – Gdyby szpital chciał spełnić żądania pielęgniarek to w ciągu trzech lat kosztowałoby go co najmniej 84 mln zł. Takich pieniędzy nie ma.
Jak informuje rzeczniczka szpitala, po zmianach proponowanych przez dyrekcję średnia pensja wśród pielęgniarek ze specjalizacją wynosiłaby od 4461 zł do 7679 zł brutto.
– Najwięcej pielęgniarek byłoby w przedziale powyżej 5 tys. zł brutto. 207 z nich dostawałoby średnio od 5001 do 5842 zł brutto a 249 - od 5843 do 7679 zł brutto – wylicza Podgórska.
Jak w czasie strajku będzie działał szpital? Nie wiadomo, bo wciąż nie wiadomo ile pielęgniarek będzie strajkować w jednym czasie.
– Możemy mówić równie dobrze o 20 osobach jak i o 100. Nie mamy na razie regulaminu strajku, więc nie wiemy jak to będzie przebiegało – mówi Podgórska. – Liczymy też na wsparcie ze strony Ministerstwa Zdrowia, które przeprowadziło kontrolę w naszym szpitalu w związku z masowymi zwolnieniami lekarskimi i zapowiadanym strajkiem.
Szpital skontrolował też sanepid. – Nie wykryliśmy żadnego zagrożenia epidemiologicznego – informuje Beata Nadolska, kierownik oddziału epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Sprawę masowych zwolnień lekarskich (obecnie na L4 jest 129 poielegniarek) bada też prokuratura. Postępowanie jest prowadzone w kierunku narażenia zdrowia i życia pacjentów oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.