Nie działa szpitalny oddział ratunkowy i centrum urazowe. Na wszystkich oddziałach wstrzymano przyjęcia. – Nie przyjmujemy żadnych pacjentów. Zawiadomiliśmy już pogotowie – informuje szpital przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Pielęgniarki z SPSK 4 zapowiedziały w czwartek, że 4 lipca odejdą od łóżek pacjentów
Nie mamy wyjścia, musimy zacząć strajk. Od trzech lat jesteśmy w sporze zbiorowym z dyrekcją i wciąż nie udało się dojść do porozumienia – tłumaczy Dorota Ronek, sekretarz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SPSK4 w Lublinie.
Wczoraj o godz. 13 rozpoczęły się tzw. rozmowy ostatniej szansy. Dwie godziny później już było wiadomo, że stronom nie udało się dogadać. – Dyrekcja nie miała dla nas żadnych nowych propozycji, a ta którą dostaliśmy była nie do przyjęcia – mówi Ronek.
O co walczą pielęgniarki? – Podwyżka zasadniczego wynagrodzenia o 1500 zł brutto (w tym momencie to 2550-3150 zł brutto – red.). Proponujemy np. rozłożenie tej kwoty na trzy lata i wypłatę co roku po 500 zł – tłumaczy Ronek.
Dyrekcja się na to nie zgodziła. – W ciągu trzech lat kosztowałoby to co najmniej 84 mln zł – wylicza Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4.
Strajk rozpocznie się 4 lipca. Udział w nim zadeklarowało 900 pielęgniarek (z 1200 zatrudnionych). Do szpitala przyjdą, ale nie będą pracować. Chcą, by dyrekcja udostępniła im pomieszczenie, w którym będą mogły przebywać. – W jednym czasie protestować będzie ok. 150 osób, a podczas dyżurów nocnych jeszcze mniej – precyzuje Ronek.
Tak ma być od 4 lipca, aż „do osiągnięcia porozumienia”. – Pielęgniarki zadeklarowały jedynie, że zabezpieczą świadczenia na oddziale intensywnej terapii. Ale nie mamy informacji w jakim zakresie – mówi Podgórska.
Największy lubelski szpital kliniczny od tygodnia nie działa normalnie. Pracę SPSK4 paraliżują masowe zwolnienia pielęgniarek. Wczoraj do pracy nie przyszło już 229 z 1200 zatrudnionych.
– W tym momencie wstrzymana jest działalność szpitalnego oddziału ratunkowego i centrum urazowego. Nie pracuje też praktycznie stacja dializ. Nie przyjmujemy żadnych pacjentów. Poinformowaliśmy już o tym pogotowie i służby wojewody –mówi Podgórska.
– Żadne, nawet najbardziej słuszne postulaty, nie powinny stanowić podstawy do braku poszanowania prawa pacjentów do opieki medycznej – komentuje prof. Andrzej Drop, rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Rektor podkreśla też, że bierze pod uwagę zastosowane każdego z „przysługujących mu instrumentów nadzorczych”.
Do którego szpitala?
Napięta sytuacja jest też w lubelskim szpitalu przy ul. Staszica, gdzie na zwolnieniach lekarskich jest ok. 150 pielęgniarek. Szpital funkcjonuje w ograniczonym zakresie - planowe przyjęcia i zabiegi są przesuwane na inne terminy (szczególnie w tych klinikach, gdzie pielęgniarek na zwolnieniach lekarskich jest najwięcej). Normalnie działa wojewódzki szpital przy al. Kraśnickiej, szpital im. Jana Bożego i Szpital Neuropsychiatryczny.
Nie tylko pielegniarki
Dzisiaj w całej Polsce będą protestować m.in. fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni, technicy elektroradiologii, a także pracownicy szpitalnej administracji. Nałożą czarne koszulki lub opaski na fartuchy.
– W województwie lubelskim do protestu przyłączają się m.in. SPSK4 w Lublinie, szpital w Zamościu czy Uzdrowisko Nałęczów – wylicza Tomasz Dybek, przewodniczący Porozumienia Zawodów Medycznych. – Czujemy się oszukani. Zamiast obiecanego przez ministra zdrowia dialogu ze wszystkimi grupami zawodowymi, jest jedynie porozumienie z lekarzami rezydentami.
Dybek przypomina, że zamiast wzrostu środków na służbę zdrowia w wysokości 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat jest tylko 6 proc. do 2025 roku. – A zamiast coraz krótszych kolejek do lekarza pacjenci muszą czekać jeszcze dłużej – dodaje.