Szpital w Biłgoraju znowu przyjmuje pacjentów, bo pielęgniarki wróciły do pracy. Na włosku wisi natomiast strajk w lubelskich szpitalach klinicznych przy ul. Jaczewskiego i ul. Staszica.
W Biłgoraju na zwolnienia lekarskie poszło 40 z 220 pracujących tam pielęgniarek, ale większośc z nich już wróciła do pracy. Nie oznacza to jednak, że zrezygnowały z walki o podwyżki.
– Spotkania z syndykiem, dyrektorem i starostą niewiele dały. Można się spodziewać, że konflikt będzie eskalował – mówi Ewa Wronikowska, pełnomocnik związkowców. – Zabiegi planowe zostały wznowione, podobnie jak przyjęcia pacjentów w stanach nagłych. Pracę zaczął także oddział chorób wewnętrznych – mówi Kazimierz Paterak, starosta biłgorajski. – Nie udało nam się jednak znaleźć rozwiązania dla oczekiwań finansowych pielęgniarek – przyznaje.
Wyrok o upadłości spółki Arion Szpitale, która prowadziła szpital, jest nieprawomocny, więc syndyk nie może podjąć żadnych działań. – W takiej sytuacji nie możemy na razie mówić o podwyżkach wynagrodzeń – mówi Paterak.
Z dnia na dzień zwiększa się natomiast liczba pielęgniarek na zwolnieniach lekarskich SPSK nr 4 w Lublinie. Zostały tam wstrzymane wszystkie przyjęcia pacjentów do hospitalizacji. Na dzisiaj zostały zaplanowane rozmowy ostatniej szansy pielęgniarek z dyrekcją.
– Na zwolnieniach jest 186 pielęgniarek z 1200, które u nas pracują. Mamy jednak świadomość rozszerzania się protestu – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie. – We wtorek mieliśmy kryzysową sytuację jeśli chodzi o przyjęcia pacjentek do cesarskiego cięcia, które wymagają obecności pielęgniarek instrumentariuszek.
Sytuacja jest bardzo napięta także w SPSK1. Poza podwyżkami, które uwzględniają staż pracy, pielęgniarki z chcą także 15-proc. dodatku do wynagrodzenia zasadniczego dla pielęgniarek zatrudnionych na Blokach Operacyjnych, w II Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Klinice Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku i na Oddziale Noworodków.