2,9 promila alkoholu miała w organizmie kobieta, która w zaśmieconej pijackiej melinie karmiła piersią swą sześciomiesięczną córeczkę. Ojciec dziecka miał 3,1 promila. Dziewczynka trafiła do szpitala.
Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie telefon od właściciela mieszkania, który razem z mieszkającymi u niego rodzicami małej Moniki spożywał alkohol. Po kłótni z lokatorami zawiadomił policję.
- Prawdopodobnie nawet nie myślał o tym, że w mieszkaniu jest dziecko - mówi Jacek Deptuś z lubelskiej policji. - Na funkcjonariuszy czekał przed wejściem do mieszkania. Nie był w stanie wyjaśnić o co się pokłócili.
To, co policjanci zastali w mieszkaniu wołało o pomstę do nieba. W pomieszczeniach było siwo od dymu, wszędzie walały się butelki i puszki, na dywanie było pełno niedopałków.
- Na łóżku leżała kobieta, która karmiła dziecko piersią. Była tak pijana, że nie była w stanie podnieść się z łóżka. Bełkotała. Ojciec dziecka ledwo stał na nogach - mówi Deptuś
Kobieta sama przyznała, że piła piwo i wódkę. Badania wykazały, że miała w organizmie 2,9 promila alkoholu, a ojciec jej dziecka 3,1 promila.
Policja wezwała karetkę pogotowia, która zabrała małą Weronikę do lubelskiego szpitala przy al. Kraśnickiej.
Dziecko jest w dobrym stanie, ale najprawdopodobniej jeszcze przez kilka dni zostanie w szpitalu. I to z dwóch powodów: po pierwsze potrzebne będą jeszcze szczegółowe badania, po drugie Weronika nie ma nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować.
Sylwia P., mieszkanka Świdnika najpierw podała mundurowym fałszywe dane, później nie chciała ich podać wcale.
Rodzicom dzieci grozi do 5 lat więzienia. Taką karę przewidują przepisy za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Najpierw jednak rodzice muszą usłyszeć prokuratorskie zarzuty. Najprawdopodobniej dzisiaj ich nie usłyszą, bo nadal trzeźwieją.