Na sądową salę rozpraw może się przenieść spór ze spółką PKS Zielona Góra, z którą miasto zerwało umowę na wożenie pasażerów komunikacji miejskiej. PKS nie dość, że nie chce płacić miliona złotych kary, to wręcz sam żąda odszkodowania od władz Lublina
– Oświadczenie o rozwiązaniu zawartej ze spółką umowy należy uznać za nieuzasadnione – twierdzi PKS Zielona Góra w piśmie skierowanym do Zarządu Transportu Miejskiego. Czytamy tu również, że zdaniem przewoźnika rozwiązanie umowy jest „bezskuteczne”. – Spółka będzie domagała się zapłaty odszkodowania rekompensującego poniesione przez nią szkody – zapowiada firma. Przewoźnik nie policzył jeszcze kwoty, której będzie żądać. Tej, której domaga się miasto, czyli miliona złotych kary nie zamierza płacić: – Zobowiązanie do zapłaty tej kary nie istnieje.
Przypomnijmy: PKS Zielona Góra był jedną z trzech firm wożących pasażerów lubelskiej komunikacji na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego. W poniedziałek 7 marca nie wykonał wielu kursów, bo po weekendowych kontrolach, których efektem było zatrzymanie przez policję dowodów rejestracyjnych dwóch autobusów, kierowcy wielu innych odmówili jazdy. 8 marca było już lepiej, ale i tak przewoźnik nie zrealizował części kursów. W sumie podczas kontroli drogówka zatrzymała dowody rejestracyjne co drugiego pojazdu tego przewoźnika.
Zerwanie wielu kursów stało się dla ZTM podstawą do zerwania umowy na świadczenie usług przewozowych. PKS broni się twierdząc, że kontrola jego autobusów „została zainspirowana złożeniem różnego rodzaju donosów przez osoby, które niekiedy mogły podawać się za kogoś innego niż były w rzeczywistości”. Do samych wyników kontroli spółka się nie odnosi, choć na podawanej przez policję liście uchybień był m.in. niesprawny układ kierowniczy. W swym piśmie PKS twierdzi, że ZTM tylko szukał pretekstu do zerwania umowy i naliczenia kary.
– Podstawą rozwiązania umowy z przewoźnikiem było rażące i niewłaściwe świadczenie usług objętych umową, w szczególności nie przestrzeganie jej postanowień, w tym realizowanie przewozów autobusami, które zagrażały bezpieczeństwu pasażerów – odpowiada Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego. – Argumenty podnoszone przez spółkę z Zielonej Góry są zatem bezzasadne, a treści oświadczeń nie wnoszą nic nowego do sprawy. Ewentualne kwestie sporne będzie rozstrzygał sąd.
Kursy wykonywane dotychczas przez PKS miasto powierzyło pozostałym dwóm przewoźnikom: MPK Lublin i spółce Irex-1. Zdaniem zielonogórskiej spółki kursy te są wykonywane „przy zebranego naprędce starego wysłużonego taboru”.