Działają z zaskoczenia, zwykle w biały dzień. Ich ofiarą może paść każdy, kto nosi złotą biżuterię. - To trwało zaledwie kilka sekund. Potem jeszcze przez wiele dni czułam lęk, gdy chodziłam po ulicach - mówi jedna z ofiar "łańcuszkowych złodziei”.
W ten sposób biżuterię straciła jedna z naszych Czytelniczek. Do kradzieży doszło w okolicy dworca PKP w Lublinie. – To jest taki rodzaj ingerencji, której człowiek kompletnie się nie spodziewa – opowiada kobieta. – Do mnie złodziej podbiegł z boku. Poczułam pociągnięcie. Krzyknęłam: "Co robisz?”, a łańcuszek
spadł na ziemię. Zdążył go podnieść i uciec. To były sekundy.
– Do takich kradzieży dochodzi zazwyczaj w miejscach, gdzie jest wielu ludzi – mówi Fijołek.
Na "łańcuszkowej” mapie są m.in. ul. Ruska, al. Tysiąclecia, ul. Lubartowska, ale też Krakowskie Przedmieście.
Jak się przed tym uchronić? – Nie należy eksponować biżuterii, bo to okazja czyni złodzieja – przestrzega policjant.
Kilka dni temu policjanci zatrzymali dwóch 16-latków, którzy zerwali z szyi złoty łańcuszek 70-letniej kobiecie.
Do kradzieży doszło pod koniec czerwca tego roku na ul. Nałęczowskiej. W namierzeniu złodziei pomogło nagranie z monitoringu.