Przedsiębiorcy płacili, asystent posła pośredniczył, a urzędnik poprawiał wnioski. Tak zdaniem śledczych wyglądał korupcyjny mechanizm, związany z przyznawaniem unijnych dotacji. Zamieszany w sprawę urzędnik domaga się przywrócenia do pracy.
- Wbrew przepisom pomagał w poprawianiu i przygotowywaniu wniosków o dotacje z funduszy unijnych. Chodziło o środki na dofinansowanie prowadzonej działalności. W zamian za pomoc, Artur W. miał dostawać wynagrodzenie - wyjaśnia Romuald Sitarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Artur W. dostał zakaz opuszczania kraju. Prokuratura skierowała również wniosek o zawieszenie go w czynnościach służbowych. - Obrońca podejrzanego złożył właśnie zażalenie w tej sprawie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy sąd je rozpatrzy - dodaje Sitarz.
Jako zawieszony pracownik, Artur W. nie dostaje żadnego wynagrodzenia z LAWP. Gdyby sąd uwzględnił jego zażalenie, mógłby dostawać wypłatę np. w czasie śledztwa i późniejszego procesu.
- Z pewnością nie wróci jednak do poprzednich obowiązków. Nie będzie miał styczności z wnioskami. Mógłby pracować np. w administracji - wyjaśnia Izabela Byzdra, dyrektor LAWP. - Wszystko zależy od decyzji sądu. My również przeanalizujemy sprawę pod kątem prawnym.
- Wywoływał u przedsiębiorców przekonanie o swoich wpływach w LAWP - wyjaśnia Sitarz. - Podejmował się pośrednictwa w załatwieniu spraw związanych z wydawaniem decyzji o przyznaniu dotacji.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Grzegorz B. zainkasował w sumie ok. 17 tys. zł. Pieniądze mieli wyłożyć Kamil K. oraz Marek M., zamojski przedsiębiorca z branży medialnej. W przeszłości korzystał on już ze wsparcia LAWP. Obaj mężczyźni również usłyszeli prokuratorskie zarzuty.
Prokuratura nie ujawnia, czy ktoś z podejrzanych przyznał się do winy. Do tej pory jednak żaden z zamieszanych w sprawę mężczyzn nie złożył wniosku o dobrowolne poddanie się karze. Wszystkim grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.