Zdrożało masło, pieczywo, niektóre warzywa. Drastyczne wzrosty cen jednak dopiero przed nami. Niektórzy przedsiębiorcy w przyszłym roku mogą dostawać rachunki za energię elektryczną nawet o 60 proc. wyższe. Odczujemy to wszyscy w swoich portfelach.
Ceny stopniowo idą w górę od kilku miesięcy. Drastyczny wzrost cen masła wynikać może z podwyżek na stacjach benzynowych, a co za tym idzie zwiększenia kosztów transportu (innego powodu mleczarnie z Lubelszczyzny nie widzą).
Droższe pieczywo powodowane jest tegoroczną suszą (droższa mąka). Pogoda odpowiada też za wyższe niż zwykle ceny ogórków czy cebuli.
Na tym nie koniec – nadchodzące miesiące przyniosą kolejne podwyżki. Niewykluczone, że znacznie bardziej drastyczne niż dotychczas.
– Udało nam się kupić na przyszły rok tanią energię elektryczną, ale problemem będzie gaz – przyznaje Jan Flisiak, prezes Przedsiębiorstwa Piekarskiego w Lublinie. – Już teraz płacimy za gaz 20 tys. zł miesięcznie, a wkrótce obejmą nas 40-procentowe podwyżki.
– W przyszłym roku spodziewamy się znacznych podwyżek prądu. Mówi się, że mogą one wynieść ok. 40 proc. – przyznaje Mieczysław Zapał, prezes LSS Społem. – Dla nas to ogromny problem. Nie chcemy podnosić cen i przerzucać kosztów dla klientów, dlatego będziemy musieli zaciskać pasa i szukać oszczędności gdzie indziej, np. na czynszach.
Z obawą na podwyżki prądu czekają też galerie handlowe, których rachunki z tego tytułu już teraz są niezwykle wysokie.
– Jesteśmy bardzo dużym odbiorcą prądu, dlatego z niepokojem czekamy na konkretne informacje dotyczące podwyżek – mówi Grzegorz Dębiec, prezes Transhurtu prowadzącego Galerię Olimp w Lublinie. – Mówi się, że mogą one sięgnąć nawet 40-60 proc. Jeśli te informacje się potwierdzą, to oczywiście będziemy negocjować stawki. Na rynku jest wielu sprzedawców prądu, więc może te najczarniejsze scenariusze się nie sprawdzą. Gdyby jednak tak się stało, to oznaczać to będzie wyższe stawki dla wszystkich najemców. Bez wątpienia odbije się na każdym kliencie, bo ceny pójdą w górę.
Lubelscy przedsiębiorcy nie rozumieją, dlaczego wzrost cen ma być aż tak duży. – Podwyżki to coroczny problem, ale cena jeszcze nigdy nie szła tak ostro w górę – komentuje jeden z lubelskich cukierników. – W naszej działalności prąd do podstawa, dlatego nie mogę na ten moment wykluczyć także kilkudziesięcioprocentowych podwyżek cen wypieków.
Tego, czy rzeczywiście czeka nas finansowe trzęsienie ziemi, dowiemy się pod koniec grudnia.
– Nie wystąpiliśmy jeszcze z wnioskiem do Urzędu Regulacji Energetyki o zgodę na podwyżki – zastrzega Adam Rafalski, rzecznik prasowy PGE Dystrybucja. – To się będzie działo w tej chwili. Informacja związana z konkretnymi cenami będzie znana najprawdopodobniej tuż przed świętami. W tej chwili nie mogę ani potwierdzić, ani zdementować, że będą to podwyżki rzędu 40-60 proc.
Rafalski przyznaje jednak, że PGE planuje podwyżki. Tłumaczy to m.in. inwestycjami w sieć.
– Tu, gdzie tylko jest to możliwe, musimy instalacje zakopać. To będzie kosztowało setki milionów złotych, ale jest konieczne, by przeciwdziałać awariom związanym z warunkami atmosferycznymi – mówi. – Drugi powód to wzrost opłat za emisje CO2.
Unia Europejska nakłada opłaty za emisję gazów cieplarnianych na firmy, które produkują prąd z paliw kopalnych. A polska energetyka uzależniona jest od węgla.